Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
olski handel zbożem bardzo urósł, ale za tajemnicą ogromnego wzrostu jego importu do Polski stoją oczywiście wojna w Ukrainie i skoki cen, które obecnie mogą wpędzić w problemy polskich rolników. Fot. Ukraine Emergency Service/AFP
Liczby robią wrażenie, niestety tylko na pierwszy rzut oka. Jest wprawdzie dobrze, ale nie tak dobrze, jak chce tego Ministerstwo Rolnictwa. Eksport żywności bije rekordy, osiągnął w ubiegłym roku rekordowe 47,6 mld euro, to aż o 26,7 proc. więcej niż w 2021 r. Mamy też największe dodatnie saldo handlowe od lat. Polski eksport niemal się podwoił od 2016 roku, gdy wyniósł 24,3 mld euro, nie spadł nawet w czasie pandemii. Jednak, jak zauważają analitycy, główną siłą napędową tego rekordowego wyniku i zarazem rekordowego wzrostu była zwłaszcza inflacja, a nie wzrost ilości wysyłanych towarów, otwarcie nowych rynków czy wysyłanie nowych towarów o wyższej wartości dodanej. Jak rządził drób, tak rządzi.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Deficyt w kasie państwa po lipcu wynosił 156,7 mld zł wobec ok. 120 mld zł po czerwcu – podało Ministerstwo Finansów w czwartkowym komunikacie. Wciąż kuleją dochody z PIT, niespodziewanie spowolniły wpływy z VAT.
W lipcu ceny konsumpcyjne były o 3,1 proc. wyższe niż przed rokiem – potwierdził GUS swój wstępny szacunek. To wciąż dużo, ale nastąpił oczekiwany powrót inflacji do przedziału wahań celu NBP. A to otwiera pole do dalszych obniżek stóp procentowych.
Według szybkiego szacunku GUS, PKB niewyrównany sezonowo w II kwartale 2025 r. zwiększył realnie się o 3,4 proc. rok do roku wobec wzrostu o 3,2 proc. w analogicznym okresie 2024 r.
Produkt Krajowy Brutto (PKB; ceny stałe średnioroczne roku poprzedniego, niewyrównany sezonowo) wzrósł o 3,4% r/r w II kw. 2025 r. (wobec 3,2% wzrostu r/r w poprzednim kwartale), podał Główny Urząd Statystyczny (GUS) w szybkim szacunku tych danych.
Europejski fundusz odbudowy unijnych gospodarek po pandemii okrzyknięto drugim planem Marshalla. Znacząca część pieniędzy trafi do Polski.
Gdyby polski budżet było na to stać, moglibyśmy w ogóle zrezygnować z podatków, ale jeśli nas nie stać, to trzeba pytać czemu służyć mają kolejne ulgi – komentują ekonomiści prezydencki pomysł dużych ulg dla rodziców.