Akceptacja naszego KPO ze strony Komisji Europejskiej rozgrzała polską scenę polityczną do czerwoności. Chodzi o spór, czy polski rząd przestrzega zasad praworządności, i czy pieniądze z Funduszu Odbudowy nam się należą czy też nie. Temperatura dyskusji jest tak wysoka, że przesłania najważniejsze kwestie ekonomiczne. Czyli pytania, na ile KPO jest ważne dla naszej gospodarki, czy na trwałe poprawi jej konkurencyjność? I czy deszcz unijnego euro przyniesie konkretne efekty, czy rozpłyną się one w morzu potrzeb?
Zdynamizowanie PKB
Krajowy Plan Odbudowy to łącznie ok. 35,4 mld euro (ok. 160 mld zł), z czego 23,9 mld euro to bezzwrotne granty, a 11,5 mld euro – pożyczki (w tym ok. 2,2 mld euro ma być „spłacane" nie przez ostatecznych beneficjentów, ale przez budżet państwa). Ministerstwo Finansów liczy, że realizacja KPO nieco złagodzi nadchodzące spowolnienie gospodarcze i dzięki wzrostowi inwestycji zwiększy też tempo rozwoju. Resort szacuje, że w 2022 r. KPO doda więc do dynamiki PKB 0,1 pkt proc., w 2023 r. – 0,6 pkt proc., a w kolejnych latach nawet po 1 pkt proc.
Ekonomiści kierunkowo zgadzają się z takimi wyliczeniami. – Fundusz Odbudowy może okazać się istotny dla naszej gospodarki. Według analiz Komisji Europejskiej może łącznie zwiększyć wartość PKB o ok. 2 proc., co oznacza, że nasza gospodarka będzie o ok. 60 mld zł większa niż w warunkach bez KPO – mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
– Ale największą wartością tego programu nie jest to, ile nam doda PKB, ale to, że może nam zapewnić trwałą poprawę konkurencyjności w kluczowych obszarach, tam gdzie mamy najpilniejsze potrzeby – zaznacza Kozłowski.