Według rządowych szacunków przygotowanych do projektu ustawy o pomocy państwa w spłacie kredytów mieszkaniowych udzielonych osobom, które straciły pracę, na koniec maja liczba bezrobotnych w Polsce może wynieść 1,75 mln, mniej więcej tyle, co w końcu marca. Na koniec roku wzrośnie do 1,9 mln, by potem przekroczyć 2 mln osób. W grudniu 2010 r. może sięgnąć 2,2 mln.
Założenia te przygotowywano jednak na początku marca, gdy przewidywania co do wzrostu bezrobocia w marcu były bardziej optymistyczne. W ostatnich latach właśnie w marcu bezrobocie spadało dzięki rozpoczęciu prac sezonowych. Teraz minister pracy Jolanta Fedak uważa, że decydujący może być kwiecień. – Myślę, że pozwoli nam lepiej określić bezrobocie do końca roku – mówi.
[srodtytul]Kluczowe zwolnienia grupowe[/srodtytul]
W wybranych powiatach zapytaliśmy o sytuację na rynku pracy w połowie kwietnia. Jednak były sprzeczne.Na wzrost stopy bezrobocia w najbliższych miesiącach poza pracami sezonowymi wpływ będą mieć zwolnienia grupowe. Ile firm zapowiedziało je w marcu – tego resort pracy jeszcze nie podał. Ale już zaczynają się rejestrować osoby, które wymówienie dostały na początku roku i właśnie mija im termin wypowiedzenia. I jak tłumaczą pracownicy PUP-ów, te zwolnienia często niwelują efekty trwającej już rekrutacji do prac sezonowych m.in. w budownictwie, u producentów napojów czy w rolnictwie.
Od grudnia do marca stopa bezrobocia wzrosła o blisko 1,9 pkt proc. W podobnym okresie ubiegłego roku bezrobocie gwałtownie spadało. W samej stolicy na koniec marca zgłoszenia dotyczące zwolnień z przyczyn leżących po stronie zakładu dotyczyły 2,9 tys. pracowników sektora publicznego oraz 3,4 tys. prywatnego.