Problemy z wyborem fiskalnej drogi

Niespełna miesiąc pozostał Ministerstwu Finansów na przygotowanie projektu budżetu na 2010 r.

Publikacja: 11.08.2009 08:02

Problemy z wyborem fiskalnej drogi

Foto: GG Parkiet, Szymon Łaszewski SL Szymon Łaszewski

Z zapowiedzi przedstawicieli resortu wynika, że projekt trafi na posiedzenie rządu 8 września, tak, aby mogła się z nim jeszcze zapoznać Komisja Trójstronna. – Dokładna wielkość przyszłorocznego deficytu nie jest znana, deficyt nie powinien być wyższy niż tegoroczny – zapowiada wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska.

Analitycy są jednak zgodni, że ten cel ciężko będzie zrealizować. Powodem będą ograniczone dochody. Z ankiety „Parkietu” wynika, że ekonomiści nie sądzą, aby nominalne wpływy do budżetu były znacząco wyższe niż w tym roku już po nowelizacji ustawy. Średnia oczekiwań wskazuje na kwotę 280 mld zł, wobec 273 mld zł w tym roku. Główny powód – słaby wzrost gospodarczy. – Jeżeli rząd postara się o środki z NBP, możliwy jest nawet niewielki przyrost dochodów. Problem w tym, że dużo większa część firm i pracowników pozostawać będzie już w szarej strefie. Dlatego podwyższanie podatków nie da efektów – mówi Piotr Kalisz, ekonomista Banku Handlowego.

Większość analityków nie dowierza planom zakładającym wpływy z prywatyzacji na poziomie 25 mld zł ani temu, że deficyt nie przekroczy 27 mld zł.

– Należy oczekiwać prób załatania budżetowej dziury przez maksymalnie rozproszone działania – w grę wchodzą m.in. podwyżki podatków pośrednich. Kluczowa będzie prywatyzacja, bo to od niej zależeć będzie skala potrzeb pożyczkowych – mówi Radosław Bodys, ekonomista Merrill Lynch/Bank of America.Ekonomiści przyznają jednak, że sytuacja jest trudniejsza niż jeszcze przed rokiem.

– Rząd ma do czynienia z dylematem, z którym boryka się większość krajów na świecie – jak stymulować gospodarkę, dbając jednocześnie o finanse państwa. Problem w tym, że w przypadku Polski po ostatnich obniżkach PIT i składki rentowej zmieniła się ocena wielkości deficytu strukturalnego. Dziś stanowi on już nie 4, a 6 proc. PKB. Przy takim poziomie zwiększanie wydatków jest już dość niebezpieczne – podkreśla ekonomista ML/ BoA.

Według specjalistów, deficyt finansów publicznych w 2010 r. sięgnie 6 proc. PKB.

[ramka][b]Euro możliwe najwcześniej w 2014 r.[/b]

Polska mogłaby przyjąć euro w 2014 roku przy kursie 3,53 zł za euro – wynika z najnowszej ankiety PAP.Taką datę wskazuje 11 z 15 pytanych analityków. Ekonomiści są zgodni, że ten rok jest najwcześniejszym możliwym terminem na zmianę waluty. Wcześniej bowiem Polska nie zdąży spełnić kryteriów fiskalnych i inflacyjnych z Maastricht. Jeszcze w lipcowej ankiecie 2014 rok wskazało 9 na 14 ekonomistów, którzy odpowiedzieli na pytanie agencji. Średni kurs wymiany, na jaki wskazywali analitycy wyniósł wówczas 3,57 złotego za euro. W obu badaniach rozpiętość prognoz sięgała od 3 do 4 EUR/PLN.Badania, jaki może być najwcześniejszy termin przyjęcia euro, nie wskazują, kiedy rzeczywiście może dojść do integracji walutowej. Z ostatniej analizy Ministerstwa Finansów wynikało, że oczekiwaną datą przez rynek jest 2019 rok, choć resort potwierdził, że termin o pięć lat wcześniejszy jest jak najbardziej realny. [/ramka]

Gospodarka krajowa
Agencja S&P nie zmieniła ratingu Polski
Gospodarka krajowa
NBP ma już ponad 509 ton złota, więcej niż EBC
Gospodarka krajowa
Tempo podwyżek płac w gospodarce wciąż hamuje. Dane są najsłabsze od trzech lat
Gospodarka krajowa
Kolejna obniżka stóp procentowych w czerwcu pod znakiem zapytania
Materiał Promocyjny
Banki muszą wyjść poza strefę komfortu
Gospodarka krajowa
Prezes NBP Adam Glapiński: Wątpliwa kolejna obniżka stóp procentowych w czerwcu
Gospodarka krajowa
Gołębia Rada coraz mniej lęka się inflacji i ścina stopy procentowe