Zaprzecza w ten sposób wczorajszym doniesieniom prasowym. Przyznaje jednak, że pomimo wprowadzenia od tego roku emerytur pomostowych zamiast wcześniejszych emerytur dla wielu grup zawodowych wciąż poważnym problemem jest to, że Polacy pracują krócej niż do 60 lat – panie, i 65 – panowie.

– Nie uciekniemy od wydłużania wieku emerytalnego zarówno kobiet, jak i mężczyzn – uważa Wiktor Wojciechowski, ekonomista z Forum Obywatelskiego Rozwoju. Tłumaczy, że największym problemem społecznym i gospodarczym jest zbyt mały, ok. 55-proc., udział pracujących wśród wszystkich dorosłych. Wojciechowski policzył, że gdyby w zeszłym roku odsetek ten był wyższy i wynosił 67 proc., jak przeciętnie w krajach strefy euro, to dałoby to dodatkowe przychody ze składek i podatków w wysokości ok. 52,6 mld zł. – Nie byłaby potrzebna dotacja budżetowa do FUS – tłumaczy ekonomista.

W to, że potrzebne jest zakończenie reformy systemu emerytalnego, nie wątpi także Dorota Poznańska, jedna z autorek rządowej diagnozy „Polska 2030” i dyrektor departamentu analiz w KPRM. Według niej wydłużenie wieku emerytalnego nie jest jednak najważniejszą kwestią, bo nowy system emerytalny jest tak skonstruowany, że ludzie sami, po to, by utrzymać odpowiedni poziom konsumpcji, zechcą pracować dłużej. – Praca o pięć lat dłużej ponad 60 lat spowoduje zwiększenie emerytury o prawie 60 proc. – tłumaczy.