– Polska nie może stracić kolejnej szansy, aby przyjąć euro – stwierdził Ludwik Kotecki, pełnomocnik rządu ds. wprowadzenia unijnej waluty podczas panelu „Polska droga do euro – na jakim etapie jesteśmy?”, który odbył się pierwszego dnia XIX Forum Ekonomicznego w Krynicy. – Dlatego będziemy kontynuować przygotowania pomimo niepewności dotyczącej tego, kiedy uda nam się spełnić kryteria z Maastricht. Zdaniem Koteckiego, pierwszą szansę mieliśmy w latach 2007-2008. Druga jest tylko kwestią czasu.
Dokładnie rok temu w Krynicy premier Donald Tusk ogłosił, że zamienimy złotego na euro w 2012 roku. Obecnie ta data jest mało realna, choć Ludwik Kotecki stwierdził wczoraj, że wciąż jest wykonalna. Z analiz ekonomistów wynika co innego. Najbardziej optymistyczną wersją pozostaje rok 2013, zaś w pesymistycznym ujęciu 2016 lub 2017. – Tak naprawdę jednak – jak podkreślił Dariusz Filar, członek RPP – to, kiedy znajdziemy się w strefie euro, zależy wyłącznie od tego, kiedy uda nam się spełnić kryteria z Maastricht. Światowy kryzys nam w tym nie pomaga, nie jest on jednak argumentem ani dla Europejskiego Banku Centralnego, ani dla Komisji Europejskiej za poluzowaniem wymogów wejścia do strefy.
Paneliści byli zgodni, że gdyby złoty został zastąpiony przez euro np. 1 stycznia 2009 roku – tak jak to zrobiła Słowacja, polska gospodarka miałaby dziś dodatkowy impuls rozwojowy. Potwierdzają to zresztą opracowania analityczne – w tym oba raporty przygotowane przez Narodowy Bank Polski z 2004 i 2008 roku.