Aprecjacja została wyhamowana w piątek. Na koniec tego dnia inwestorzy płacili za euro 4,08 zł, podczas gdy jeszcze w piątkowy ranek kurs oscylował w pewnym momencie w okolicach 4,04 EUR/PLN. Polska waluta odrobiła mniej więcej połowę strat sprzed dwóch tygodni, kiedy to obawy o europejski sektor finansowy zachwiały kursem euro.
Większość analityków oczekuje, że przyszły tydzień przyniesie uspokojenie na rynkach. – W perspektywie najbliższych dwóch–trzech tygodni jest duża szansa na uspokojenie sytuacji, co mogłoby przynieść powrót EUR/PLN w pobliże poziomu 4,0 – ocenia Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao. – Wciąż mamy obawy, że w perspektywie najbliższych miesięcy będzie mocno trzęsło i bierzemy pod uwagę możliwość wzrostu kursu EUR/PLN powyżej 4,30 – zastrzega.
Ekonomiści zwracają uwagę, że stabilizująco na rynek działać może domniemanie nieformalnej umowy resortu finansów i banku centralnego na stabilizację wahań kursu w granicach 3,80–4,20 EUR/PLN. Minister finansów Jacek Rostowski zaprzeczył wprawdzie, aby coś takiego miało miejsce. Niemniej to właśnie przy tych poziomach MF lub NBP ostatnio interweniowały, skupując lub sprzedając obce waluty.
Marcin Mrowiec przypomina, że obie instytucje powinny być wyczulone na handel pozasesyjny w systemach elektronicznych podczas trwania sesji w USA. – Te zmiany stanowiły ostatnio istotny czynnik psychologiczny popychający kurs jeszcze dalej następnego dnia, wzmagając nerwowe ruchy inwestorów – wyjaśnia.
Z prognoz analityków ankietowanych przez agencję Bloomberga wynika, że złoty powinien się umacniać. Średnia wskazań na koniec czerwca to 3,91 zł za euro, na koniec roku – już tylko 3,76 zł za euro.Poniedziałek w USA i w Wielkiej Brytanii to dzień świąteczny, co powinno być czynnikiem stabilizującym rynki.