Szczególnie dotkliwe dla firm jest zwiększenie wartości zabezpieczenia, podwyższone prowizje i oprocentowanie oraz zwiększona biurokracja przy staraniu się o kredyt. Poluzowanie zauważyli nieliczni. Tak wynika z badania dużych firm, jakie zrealizowała Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych „Lewiatan” i firma doradcza Deloitte.
Rafał Antczak, wiceprezes Deloitte, zwraca jednak uwagę na to, że duże firmy wyszły z kryzysu w dobrej kondycji, mają wysokie depozyty (ok. 140 mld zł) i tylko część z nich potrzebuje kredytów do bieżącej działalności. – Firmy, które są w dobrej kondycji, najczęściej nie występują o kredyty obrotowe, bo nie muszą, a pozostali są wciąż dokładnie sprawdzani przez banki – przyznaje ekonomista. Zwraca uwagę, że są branże, gdzie potrzeba bieżącego finansowania wynika z rodzaju prowadzonej działalności, jak na przykład w handlu czy w budownictwie. Według niego kryzys spowodował, że nastąpiło mocne rozwarstwienie pozycji firm na rynku, możemy spodziewać się sporej liczby konsolidacji i przejęć.
[srodtytul]Trudno o zadowolonych[/srodtytul]
Część firm przyznaje, że w ostatnich miesiącach poprawiły się warunki ich kredytowania. Tak jest w przypadku PKP. – W tym roku finansowanie zewnętrzne otrzymujemy na dużo lepszych warunkach niż w zeszłym – mówi Andrzej Wach, prezes PKP. Zaznacza, że firma nie korzysta z kredytów obrotowych, posiłkuje się odnawialnymi liniami kredytowymi.
Jednak przedsiębiorcy uważają, że banki wciąż są za mało elastyczne.– Uzyskanie kredytu wciąż jest trudne – przyznaje Józef Zubelewicz z Polskiego Związku Pracodawców Budowlanych. Jego zdaniem błędem banków jest to, że traktują wszystkie firmy jednakowo, bez względu na ich sytuację finansową czy historię kredytową: – To zapewne warunki przyznawania kredytów narzucone przez centrale bankowe, które wydłużają procedury i zwiększają biurokrację.