To niejedyny taki głos płynący z międzynarodowych instytucji finansowych. Wcześniej na ryzyko związane z kredytami w walutach obcych zwracali już uwagę przedstawiciele Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Także według Marka Belki, prezesa NBP, duży udział kredytów walutowych rodzi niebezpieczeństwo zachwiania stabilnością finansową całego kraju. – Nie wierzymy w to, żeby sposoby finansowania tych kredytów przez banki były w pełni stabilne – mówił niedawno Belka w radiowej Jedynce.Nad wprowadzeniem ograniczeń w udzielaniu pożyczek w walutach obcych pracuje Komisja Nadzoru Finansowego. Już w przeszłości polski nadzór wprowadził dodatkowe wymogi dla takich kredytów (m.in. wyższa zdolność kredytowa niż przy pożyczkach w złotych).
Teraz planowane są bardziej radykalne kroki. Zgodnie z projektem kolejnej rekomendacji wartość kredytów walutowych nie mogłaby przekraczać 50 proc. portfela kredytów na nieruchomości w danym banku.– Celem jest ograniczenie ekspozycji kredytów walutowych i ryzyka z tym związanego – uzasadnia działania KNF jej rzecznik Łukasz Dajnowicz. Na koniec 2009 r. kredyty walutowe stanowiły w Polsce 65 proc. wszystkich pożyczek mieszkaniowych.
Zdaniem Johana Mathisena, ekonomisty Międzynarodowego Funduszu Walutowego, skala pogorszenia jakości portfeli kredytowych banków związanego z wcześniejszym boomem na pożyczki w walutach jest mniejsza, niż można się było obawiać na podstawie doświadczeń z poprzednich kryzysów. Mathisen zaznacza jednak, że dołek, jeśli chodzi o jakość należności banków, jest dopiero przed nami.