Firmy choć są niepewne tego, co się dzieje w gospodarce, uważają, że druga połowa roku będzie lepsza. Pytane przez NBP przedsiębiorstwa przyznają, że na razie nie zamierzają podnosić płac, powstrzymują się przed zwiększaniem zatrudnienia.
Na stagnację na rynku pracy wskazują również dane GUS. Wynika z nich, że w marcu kolejny miesiąc zatrudnienie się zmniejszyło, a płace nieznacznie wyprzedzają inflację.
Przeciętna płaca w firmach, gdzie pracuje od 10 osób, wyniosła w marcu 3,83 tys. zł. Jest o 62 zł wyższa niż rok temu. Płace realnie są wyższe o 0,6 proc. niż rok wcześniej, za to zatrudnienie niższe o 0,9 pkt proc. Dane o zatrudnieniu są zgodne z przewidywaniami analityków, za to o podwyżkach – nie. Spodziewali się wyższych (średnia wynosiła 2,8 proc). Zmniejszył się realnie fundusz płac. Jest niższy o 0,3 proc. – Firmy ograniczają liczbę miejsc pracy ze względu na słabe prognozy dotyczące popytu – uważa Piotr Dmitrowski, ekonomista BKG. Spodziewa się, że zatrudnienie będzie spadało do jesieni.
Ograniczenie zatrudnienia oraz spadek realnego funduszu płac są kolejnymi negatywnymi impulsami dla poziomu konsumpcji. Z badania NBP wynika, że firmy oczekują poprawy sytuacji dopiero w drugiej połowie roku. Zdaniem analityków Instytutu Ekonomicznego NBP gospodarka zbliża się do punktu zwrotnego cyklu. Ale niepewność otoczenia gospodarczego powoduje, że firmy wstrzymują się z inwestycjami, wciąż tną koszty, w tym koszty pracy.
Z danych NBP wynika, że w I kwartale ankietowane przedsiębiorstwa lepiej niż poprzednio oceniły rynek zbytu dla swoich produktów i usług. Wzrasta procent umiarkowanego optymizmu u eksporterów, ale spada u producentów towarów na rynek krajowy. Tylko co dwudziesta piąta firma mówi o możliwych podwyżkach płac w najbliższym kwartale. Redukcje płac pozostały zjawiskami incydentalnymi (2,6 proc. firm obniży wynagrodzenia w II kw. br.).