Miałyby one zastąpić WIG20. Poinformował również, że wysłał do uczestników rynku list z prośbą o konsultacje w tej sprawie.
Wydaje się jednak, że pomysł wprowadzenia indeksu WIG5 nie zyska zbyt wielkiego uznania. Otwarcie krytykują go zarówno przedstawiciele domów maklerskich, jak i TFI.
– Oceniając pomysł wprowadzenia indeksu WIG5 i WIG30, należy najpierw sobie przypomnieć, czemu służą indeksy. Mają one mianowicie stanowić syntetyczny wskaźnik koniunktury na rynku giełdowym, bądź też w którymś z jego segmentów. Natychmiast nasuwa się pytanie, co miałby opisywać indeks WIG 5 – zastanawia się Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbca Holding. Jak poinformował Maciejewski, w skład WIG5 miałyby wchodzić PKO BP, Pekao, PZU, KGHM i PKN Orlen – choć, jak zastrzegł, skład ten może być modyfikowany.
– Taka struktura byłaby swoistą karykaturą WIG20, któremu i tak zarzuca się kiepską reprezentatywność. Uzależnienie zachowania indeksu akcji od cen ropy i miedzi to nie najlepszy pomysł – krytykuje pomysł GPW Zatryb.
– Ograniczając liczbę uczestników do pięciu, mielibyśmy indeks składający się w 2/3 ze spółek z sektora finansowego, co byłoby zbyt dużą koncentracją branżową. Oczywiście można takie indeksy wprowadzić, pytanie tylko, czy byłby one źródłem nowych, istotnych informacji dla inwestorów – mówi Jaromir Szortyka, analityk DM PKO BP.