Wartość sprzedaży detalicznej w kwietniu była o 0,2 proc. niższa niż rok wcześniej po wzroście o 0,1 proc. w marcu – podał Główny Urząd Statystyczny. To znacznie niższy odczyt, niż spodziewali się ekonomiści. Według średniej prognoz w ankiecie „Parkietu" sprzedaż miała wzrosnąć o 1 proc.
Bezrobocie wciąż wysokie
W kwietniu najmocniej spadała sprzedaż żywności, napojów i wyrobów tytoniowych. Mocno wyhamował wzrost sprzedaży w dyskontach. Ekonomiści tłumaczą, że to efekt przesunięcia zakupów na święta wielkanocne na marzec (w ubiegłym roku święta były w kwietniu).
Trzeci miesiąc z kolei pogłębił się spadek sprzedaży paliw. – Od początku roku ceny paliw systematycznie spadają. Dodatkowo gospodarstwa domowe widzące pogarszającą się sytuację na rynku pracy starają się racjonalizować swoje wydatki, w tym na paliwa do prywatnych środków transportu – wyjaśnia Rafał Sadoch z Invest-Banku.
Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego, przyznaje, że głównym czynnikiem ograniczającym wydatki Polaków są obawy dotyczące utraty pracy, a tym samym źródeł dochodów. Jak podał wczoraj GUS, bezrobocie w kwietniu co prawda spadło do 14 proc. z 14,3 proc. w marcu, ale jest znacznie wyższe niż w tym samym czasie w roku ubiegłym. Wtedy stopa bezrobocia była poniżej 13 proc. W tym roku w końcu kwietnia w urzędach pracy zarejestrowanych było 2 mln 255,7 tys. osób bez pracy.
Premier Donald Tusk, komentując dane GUS, powiedział, że maj będzie kolejnym miesiącem spadku bezrobocia. Przyznał jednak, że poprawa na rynku pracy będzie powolna. – Wzrosła liczba ofert pracy z sektora prywatnego, co pozwala mieć nadzieję na poprawę sytuacji na rynku pracy w kolejnych miesiącach – mówi Mateusz Sutowicz, analityk Banku Millennium. Latem statystyki dodatkowo będą też poprawiać pracownicy sezonowi. Ekonomiści ostrzegają jednak, że pod koniec roku bezrobocie znowu przekroczy 14 proc.