Do listopada Polska spełniała jedno kryterium – długoterminowych stóp procentowych. W grudniu średnia stopa 10-letnich obligacji za ostatnie 12 miesięcy była na poziomie 5,8 proc. Okazała się o 0,6 pkt proc. wyższa od wartości referencyjnej.
Jeszcze w listopadzie 2010 roku wartość dla Polski kształtowała się 0,5 pkt proc. poniżej wartości referencyjnej. W grudniu nastąpiła jednak zmiana składu grupy referencyjnej (uwzględnia ona trzy unijne kraje z najniższą inflacją) – Niemcy zastąpiły Litwę, co wpłynęło na wyraźny spadek wartości referencyjnej. Z kolei w Polsce w grudniu ub.r. wzrosły bieżące długoterminowe stopy w Polsce (z 5,8 proc. do 6 proc.).
Podobnie jak w poprzednich miesiącach nie mieściliśmy się także w dopuszczalnych widełkach, jeśli chodzi o stabilność cen. Wartość referencyjna dla tego kryterium wzrosła pod koniec 2010 roku do poziomu 2,4 proc. „Dalszy wzrost wartości referencyjnej na skutek stopniowego wychodzenia państw Europy Zachodniej z kryzysu, przy niezmienionym średnim tempie wzrostu indeksu HICP w Polsce w ostatnich 12 miesiącach wynoszącym 2,7 proc., doprowadził do dalszego zmniejszenia różnicy między inflacją w Polsce a wartością referencyjną do 0,3 pkt proc. (w porównaniu z 0,4 pkt proc. przed miesiącem)” – czytamy w raporcie Ministerstwa Finansów.
Polska nie spełnia także kryterium fiskalnego. Wprawdzie dług publiczny jest niższy od limitu 60 proc. PKB narzuconego przez Unię Europejską, ale deficyt finansów publicznych w 2010 r. przekroczył zapewne 8 proc. PKB. UE dopuszcza deficyt na poziomie 3 proc. PKB.
Comiesięczna analiza resortu finansów wskazuje też, że w porównaniu z poprzednim miesiącem przesunął się termin uznawany przez inwestorów na rynku finansowym za realną datę wejścia naszego kraju do unii walutowej.