Minister finansów sprzeda euro na rynku

Wymiana walut z Unii Europejskiej na rynku, a nie w NBP, ograniczy przyrost nadpłynności banków i ułatwi bankowi centralnemu walkę z inflacją

Aktualizacja: 25.02.2017 21:08 Publikacja: 22.04.2011 03:45

Szef banku centralnego?Marek Belka (z lewej) i minister finansów Jacek Rostowski po czwartkowym spot

Szef banku centralnego?Marek Belka (z lewej) i minister finansów Jacek Rostowski po czwartkowym spotkaniu. Za nimi wiceminister Dominik Radziwiłł. Fot. s. łaszewski

Foto: Archiwum

Minister finansów Jacek Rostowski zobowiązał się wymieniać część środków unijnych, jakie trafiają do Polski z Unii Europejskiej, bezpośrednio na rynku, a nie – jak dotychczas – przede wszystkim w Narodowym Banku Polskim. Taka deklaracja padła po czwartkowym spotkaniu Rostowskiego z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką.

[srodtytul]Nadpłynność przeszkadza[/srodtytul]

– W tym roku łączna kwota, jaką moglibyśmy wymienić na złote, mogłaby sięgnąć 13–14 mld euro – powiedział minister finansów. Zaznaczył, że resort będzie wymieniał na rynku tylko część środków z UE.

Nadpłynność banków – ich krótkoterminowe nadwyżki gotówki – w ubiegłym roku wynosiła średnio 70 mld zł. Obecnie przekracza już 100 mld zł. Źródłem nadpłynności jest głównie wymiana walut przez rząd w banku centralnym.

– Rosnąca skala nadpłynności sektora bankowego utrudnia utrzymanie krótkoterminowych stóp procentowych na poziomie bliskim stopie referencyjnej. Stąd porozumienie w sprawie sprzedaży na rynku części środków unijnych – wyjaśnił prezes Marek Belka.

Ograniczenie nadpłynności przyczyniłoby się również do poprawy wyniku finansowego banku centralnego.

[srodtytul]Aprecjacja ograniczy inflację[/srodtytul]

Analitycy zwracają uwagę, że skierowanie się resortu finansów na rynek – wymiana środków unijnych będzie dokonywana za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego – będzie oznaczać większy popyt na złotego, a w efekcie wpłynie na umocnienie złotego, co z kolei będzie sprzyjało ograniczeniu inflacji. Nasza waluta natychmiast po czwartkowej deklaracji Rostowskiego zyskała wobec euro ok. 4 groszy i za euro płacono przejściowo mniej niż 3,94 zł.

Zapowiedzi wymiany środków UE na rynku i takie transakcje były już wykorzystywane przez resort finansów do umacniania złotego. Ministerstwo podejmowało tego typu działania np. pod koniec ubiegłego roku. W grudniu wartość środków walutowych na rachunkach Ministerstwa Finansów zmalała o ok. 3,5 mld euro, choć resort zaznaczał, że nie cała kwota była wymieniona na rynku.

Wiceminister finansów Dominik Radziwiłł zaznaczył, że to, jaka część tych środków zostanie wymieniona na rynku, zależeć będzie od płynności rynku walutowego.

[ramka][b]Opinie[/b]

[b]Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC[/b]

Kurs złotego jest ciągle dość słaby w stosunku do poziomu sprzed dwóch–trzech lat. Wobec tego sprzedaż części środków dewizowych MF ma sens zarówno z punktu widzenia finansów publicznych, jak i ograniczenia inflacji i oczekiwań inflacyjnych. Polska formalnie od wielu lat stosuje politykę nieinterweniowania na rynku walutowym. Rezerwy walutowe NBP miały być mniej więcej stałe. Tymczasem faktycznie stosowana polityka była inna: polegała na systematycznym powiększaniu rezerw, głównie poprzez kupowanie środków euro przekazywanych Polsce, czyli Ministerstwu Finansów, przez Unię Europejską.

[b]Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP[/b]

Wymiana walut na rynku umocni złotego. Jeśli taki jest cel ministra finansów i banku centralnego, to z pewnością zostanie on osiągnięty. Należy jednak zadać sobie pytanie, czy kurs naszej waluty dziś jest niedoszacowany. Jeśli jest ona wyceniana w okolicach 4 zł za euro, to aprecjacja podetnie wzrost gospodarczy. Ja osobiście wcale nie jestem przekonany, że nasza waluta jest fundamentalnie niedoszacowana. A jeśli tak, to nie można podejmować działań, które spowodują, że na papierze wynik zadłużenia będzie lepszy, minister finansów będzie szczęśliwszy, ale gospodarka może ucierpieć.

[b]Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego[/b]

Rosnąca inflacja nie jest popularna w roku wyborczym, zapewne stąd propozycja ministra, aby wymienić część środków unijnych na rynku. To jest oczywiście na rękę bankowi centralnemu, mamy więc porozumienie. Ważniejsze jest jednak to, że wymiana całej kwoty, czyli 13–14 mld zł nie jest możliwa. Minister musi zostawić sobie część pieniędzy, aby odprowadzić składkę członkowską do Brukseli. Musi mieć też pewną kwotę na koniec roku, aby w razie czego móc interweniować. Z moich wyliczeń wynika, że do wymiany przeznaczy nie więcej niż około 5 mld euro.[/ramka]

Gospodarka krajowa
NBP w październiku zakupił 7,5 ton złota
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego