– Wszystkie prognozy gospodarcze pójdą w dół, to tylko kwestia czasu – uważa Janusz Jankowiak, ekonomista Polskiej Rady Biznesu. W jego ocenie ekonomiści są coraz bardziej zaniepokojeni negatywnymi informacjami ze świata i słabnącym tempem konsumpcji. Pogarsza sytuację silny frank.
– Gdyby inwestycje prywatne przyspieszyły i poprawiły się warunki eksportowe, nerwowość w ocenie tempa wzrostu gospodarczego byłaby znikoma – dodaje Jankowiak.
Dotychczas na obniżenie prognoz zdecydowały się CitiHandlowy i BGŻ. Ten ostatni nawet o 0,5 pkt proc. na przyszły rok. – Prognozy zweryfikowaliśmy po obniżeniu ratingu dla USA, spadkach na giełdach i zapowiedzi silniejszej konsolidacji fiskalnej w części krajów strefy euro – wyjaśnił Dariusz Winek z BGŻ. Reszta czeka na dane dotyczące wzrostu za drugi kwartał tego roku. Ignacy Morawski z Polskiego Banku Przedsiębiorczości ocenia, że gdyby doszło do recesji w USA i na świecie, polski PKB mógłby rosnąć w tempie 1–2 proc. W lepszym scenariuszu byłoby to 3–4 proc.
Agnieszka Decewicz z Pekao SA zaznacza, że największym ryzykiem dla prognoz dotyczących wzrostu gospodarczego w Polsce jest spadek zamówień zagranicznych, co pokazują subindeksy PMI.