Tak wynika z raportu „Przedsiębiorczość w Polsce w 2011 roku", jaki przygotował resort gospodarki. W firmach, gdzie pracuje od 10 do 49 osób, wynik finansowy brutto spadł o połowę (z prawie 22 do 11 mld zł), a netto z 18,2 mld zł do 8,2 mld zł. To najmniej od dziewięciu lat.
– To był ciężki rok dla małych firm, bo szybko rosły koszty, inflacja producencka wynosiła ok 7 proc. – tłumaczy Maria Drozdowicz-Bieć, prof. SGH. Zwraca uwagę, że małe firmy już w zeszłym roku zmniejszały zapasy. Niekorzystne dla nich było również osłabienie złotego i to, że płace realnie rosły. – Zabijały je koszty – konkluduje.
– Wydaje się, że duże firmy przerzuciły wzrost kosztów surowców na mniejszych kontrahentów – dodaje Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK. Ale przypomina, że w zeszłym roku przychody małych przedsiębiorstw rosły szybciej niż średnich i dużych (17 proc. przy 14 proc. dla wszystkich, bez względu na wielkość zatrudnienia). – Być może szukały nowych rynków zbytu, a wtedy godziły się na mniejsze marże? – zastanawia się ekonomista. Zwraca uwagę, że ich liczba wzrosła w 2011 r. o ponad 5 proc. a to mogło znaczyć, że nowe firmy, które startują z kosztami, dopiero po pewnym czasie mają dochody.
Z raportu MG wynika również, że od 2008 roku prawie nie zwiększa się odsetek firm rentownych – oscyluje wokół 77 proc., podczas gdy w przedkryzysowym 2007 r. było to prawie 82 proc. małych firm. W wyniku poluzowania polityki kredytowej banków wzrosła wartość zobowiązań krótkoterminowych i pogorszyły się wskaźniki płynnościowe.
Ekonomiści nie są zgodni, czy pogorszenie dynamiki wyników w zeszłym roku oznacza, że ten będzie spokojniejszy. – Najmniejsze firmy są najbardziej wrażliwe na zmiany przepisów i obciążeń biurokratycznych