Międzynarodowy Fundusz Walutowy zatwierdził wart 17,5 mld USD, rozpisany na cztery lata pakiet pomocowy dla Ukrainy. Ten tzw. powiększony mechanizm funduszowy (extended fund facility) zastąpi dwuletni mechanizm pożyczkowy typu stand-by warty 17 mld USD, który został przyznany Ukrainie w zeszłym roku i z którego wykorzystano 4,6 mld USD. Pierwsza transza wsparcia z nowego programu pomocowego, warta 5 mld USD, trafi na Ukrainę już w marcu i posłuży m.in. odbudowie rezerw banku centralnego.
Amunicja dla banku
– Te pieniądze zostaną wykorzystane do ustabilizowania waluty. Pozwoli to ukraińskiej gospodarce rosnąć od 2016 r. – mówi Arsenij Jaceniuk, premier Ukrainy.
Przez ostatnie 12 miesięcy hrywna była najbardziej tracącą na wartości walutą świata. Dolar umocnił się wobec niej aż o 133 proc. Od końca lutego zaczęło się jednak odbicie na rynku. O ile pod koniec zeszłego miesiąca za dolara płacono prawie 34 hrywny, o tyle w czwartek już tylko 21,5 hrywny. To skutek m.in. wprowadzenia drakońskich ograniczeń w transakcjach walutowych oraz szokowej podwyżki stóp procentowych z 19,5 proc. do 30 proc. Nawet te radykalne działania nie gwarantowały jednak stabilizacji waluty. Na koniec lutego rezerwy Narodowego Banku Ukrainy sięgały zaledwie 5,6 mld USD. Pomoc MFW dostarczy mu więc amunicji, by bronić kursu hrywny.
Zbieranie wsparcia
Ukraina jest już od dłuższego czasu traktowana przez rynek jako niemal pewny bankrut. Koszt CDS (instrumentów ubezpieczających przed bankructwem dłużnika) dla ukraińskich obligacji pięcioletnich sięga 1,9 tys. pkt bazowych, gdy dla Grecji 1,6 tys. Ukraińska gospodarka jest pogrążona w głębokiej recesji, inflacja zbliża się do 40 proc., w Donbasie nadal trwa wojna i nikt nie może wykluczyć rosyjskiej inwazji na pełną skalę. Takie warunki odstraszają inwestorów i sprawiają, że 17,5 mld USD od MFW może się okazać daleko niewystarczającą pomocą.
– Chciałbym wierzyć, że ten kredyt to początek nowego etapu naszego życia, ze stabilną walutą, wzrastającą produkcją i nowymi inwestycjami. Niestety tego się jeszcze nie da powiedzieć. Inwestorzy nam nie dowierzają, widząc, że gospodarka się kurczy, a budżet jest hiperinflacyjny – wskazuje Władimir Łanowoj, szef ukraińskiego instytutu Centrum Reform Rynkowych.