Jeżeli w tych plotkach tkwi ziarno prawdy, to amerykańska wizyta prezydenta będzie co najwyżej atomowym rekonesansem. – Osobiście uważam, że w Polsce wciąż nie ma woli politycznej i gotowości, by rozwijać w określonej przyszłości energetykę jądrową – komentuje dla „Parkietu" prof. Wacław Gudowski, ekspert w dziedzinie energetyki nuklearnej z Królewskiego Instytutu Technologii w Sztokholmie.
– Rozwój energetyki jądrowej wymaga definitywnie porozumienia ponad podziałami partyjnymi, a w Polsce o to chyba teraz bardzo trudno – kontynuuje nasz rozmówca. – Natomiast taka umowa może być niesłychanie atrakcyjna dla ekipy rządzącej. I dlatego myślę, że jest w tym dużo prawdy. A przynajmniej prawdy, którą da się przelać na medialny sukces – dorzuca.
Gudowski podkreśla, że „rozmowy i przymiarki" do współpracy z Amerykanami w tym zakresie były. – Były propozycje ciekawej współpracy – ucina. – Pozostaje pytanie, czy USA są najatrakcyjniejszym partnerem w rozwoju energetyki i moja odpowiedź brzmi: nie. Są lepsi i ciekawsi partnerzy – dodaje.
Marcin Popkiewicz, fizyk jądrowy i publicysta, zauważa, że USA właściwie nie budują już reaktorów. – W praktyce w grę wchodzi instalacja AP1000 Westinghouse, ale Westinghouse zbankrutował, z planowanych w USA czterech reaktorów buduje się dwa, a przekroczenia budżetu są astronomiczne – komentuje Popkiewicz dla „Parkietu".
– Podejrzewam, że wstępne ustalenia już zapadły. Gotów jestem założyć się, że jeśli dojdzie do rozmów na ten temat na szczeblu prezydentów, zaproszonym partnerem będzie firma X-energy – przewiduje Gudowski.