Indeks cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w marcu o 4,6 proc. rok do roku, po zwyżce o 4,7 proc. w lutym, największej od jesieni 2011 r. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie spodziewali się odczytu na poziomie 4,4 proc. Niespodzianka nie zmienia jednak przekonania większości z nich, że w kolejnych miesiącach inflacja będzie wyraźnie niższa. Niewykluczone, że już w kwietniu spadnie poniżej 3,5 proc., co oznaczałoby jej powrót do pasma dopuszczalnych odchyleń od celu inflacyjnego NBP.
Żywność szybko drożeje
Na silniejszy spadek inflacji już w marcu nie pozwoliła drożejąca żywność. Ceny w tej kategorii wzrosły o 8,6 proc. rok do roku, po 8,1 proc. w lutym. To przede wszystkim efekt wzrostu cen mięsa (o 15,3 proc. rok do roku) oraz owoców (o 19,3 proc. rok do roku). Szybciej żywność drożała poprzednio w maju 2011 r.
Część ekonomistów wiąże tak silny wzrost cen żywności z zakupami na zapas, których Polacy dokonywali w pierwszej połowie marca, gdy rząd wprowadzał pierwsze ograniczenia kontaktów społecznych w związku z epidemią Covid-19. Ten efekt już ustąpił, co wraz z wysoką bazą odniesienia w przypadku cen wieprzowiny powinno już w kwietniu stłumić wzrost cen żywności. Jak jednak podkreśla Marcin Czaplicki, ekonomista z PKO BP, duże prawdopodobieństwo wystąpienia w tym roku suszy może sprawić, że dynamika cen żywności pozostanie wyższa niż całego CPI.
Inflację na podwyższonym poziomie utrzymywał w marcu także wzrost kosztów utrzymania domu, w tym cen energii i odbioru śmieci. To zjawisko także utrzyma się przez cały rok. Hamujący wpływ na inflację miał z kolei spadek cen paliw o 2,9 proc. rok do roku, po wzroście o 2,4 proc. w lutym. – Skala spadku cen paliw podana przez GUS okazała się zaskakująco mała w kontekście tego, co widać na stacjach paliw – zauważył Adam Antoniak, ekonomista z Banku Pekao. W związku z tym można jednak oczekiwać, że przecena paliw w pełni uwidoczni się dopiero w kwietniowym odczycie CPI.