Inflacja padła ofiarą koronawirusa

Indeks cen konsumpcyjnych, główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w kwietniu o 3,4 proc. rok do roku, po 4,6 proc. w marcu – oszacował wstępnie GUS. To początek hamowania inflacji, a zdaniem części ekonomistów w przyszłym roku ceny mogą nawet zacząć spadać.

Aktualizacja: 30.04.2020 14:56 Publikacja: 30.04.2020 10:31

Inflacja padła ofiarą koronawirusa

Foto: Fotorzepa/Jakub Mikulski

W poprzednich trzech miesiącach inflacja wyraźnie przewyższała 4 proc., przy czym w lutym osiągnęła najwyższy od jesieni 2011 r. poziom 4,7 proc.

Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści powszechnie oczekiwali, że od kwietnia inflacja wyraźnie zwolni. Czwartkowy odczyt okazał się zbieżny z medianą ich szacunków. Oznacza też, że inflacja po kilku miesiącach przerwy wróciła do pasma dopuszczalnych odchyleń od celu NBP, który wynosi 2,5 proc.

Do spadku inflacji w kwietniu przyczyniło się przede wszystkim załamanie cen ropy naftowej w połączeniu z wysoką bazą odniesienia sprzed roku. Ceny paliw do prywatnych środków transportu w ciągu miesiąca spadły o 12,9 proc., najbardziej od co najmniej 1999 r. W porównaniu do kwietnia 2019 r. spadły o 18,8 proc., po zniżce o 2,9 proc. rok do roku w marcu.

Wyhamował też nieco wzrost cen żywności. Towary z kategorii żywność i napoje bezalkoholowe podrożały w kwietniu o 7,4 proc. rok do roku, po 8 proc. w marcu. Za sprawą panującej w kraju suszy, która może obniżyć tegoroczne zbiory, podwyższona dynamika cen w tej kategorii zapewne się utrzyma.

Mimo to większość ekonomistów uważa, że epidemia Covid-19, która już doprowadziła do załamania popytu konsumpcyjnego, skutecznie stłumi inflację. W ocenie analityków banku Citi Handlowy, na początku 2021 r. inflacja spadnie ona poniżej 1 proc. rocznie. CPI po wyłączeniu cen żywności i energii – czyli miara tzw. inflacji bazowej, nie obejmującej towarów i usług, których ceny mogą się mocno zmieniać niezależnie od popytu – może nawet w ich ocenie zacząć maleć.

„Susza i słaby złoty mogą być czynnikami proinflacyjnymi w najbliższych miesiącach, jednak w naszej ocenie nie wystarczą do utrzymania dynamiki CPI na wysokim poziomie” – napisali w środowym raporcie ekonomiści Citi Handlowego, wskazując, że w przeszłości związek między inflacją a tzw. luką popytową (różnicą między aktualnym PKB a tzw. potencjalnym, możliwym do osiągnięcia przy pełnym wykorzystaniu czynników wytwórczych) był w Polsce silny. Tymczasem wskutek pandemii luka ta wyraźnie się zwiększy. W ich ocenie PKB Polski spadnie w tym roku o około 5 proc.

Podobnie perspektywy inflacji oceniają m.in. ekonomiści z ING Banku Śląskiego. Jak przewidują, pod koniec br. inflacja znajdzie się na poziomie 1,5 proc., co jest dolną granicą pasma dopuszczalnych odchyleń od celu NBP, a później spadnie poniżej 1 proc.

W ich ocenie, kwietniowe dane nie pokazują jeszcze załamania presji popytowej. Inflacja bazowa wyniosła prawdopodobnie 3,6 proc. rok do roku, tak jak w marcu. To jednak, jak tłumaczą ekonomiści ING BSK, efekt zmian w metodologii obliczania CPI, które GUS wprowadził na czas kryzysu. Tego samego zdania są analitycy Pekao.

„Część cen zbierana jest obecnie drogą zdalną, a ceny tych towarów i usług, które obecnie nie są w ogóle przedmiotem handlu (np. bilety lotnicze, hotele) została zastąpiona szacunkami. Stosowane metody powodują, że w niektórych kategoriach możemy mieć przejściowo do czynienia z iluzoryczną stabilizacją cen, a prawdziwy obraz sytuacji poznamy dopiero po odmrożeniu dotkniętych sektorów” – tłumaczy w czwartkowym komentarzu Kamil Łuczkowski, ekonomista z Pekao. Według niego odmrożenie ujawni wyraźny spadek cen tych towarów i usług, co przełoży się na załamanie inflacji bazowej.

„W kolejnych miesiącach oczekujemy spadku inflacji za sprawą taniejących paliw oraz presji na ceny usług i dóbr konsumenckich, a tym samym inflację bazową. Dezinflacyjną falę widzimy już teraz w oczekiwaniach samych przedsiębiorstw” – dodaje Łuczkowski, odnosząc się do ankietowych badań GUS wśród firm. W kwietniu badania te pokazały, że zarówno firmy przemysłowe, jak i handlowe, spodziewają się wyhamowania wzrostu lub nawet spadku cen.

Z tego powodu, jak zauważa Urszula Kryńska, ekonomistka z PKO BP, nieuzasadnione okażą się zapewne obawy konsumentów przed podwyższoną inflacją, które także widoczne są w ankietowych badaniach GUS. W kwietniu oczekiwania inflacyjne na kolejny rok były na poziomie najwyższym od marca 2011 r., co zdaniem Kryńskiej jest pokłosiem szybko drożejącej żywności oraz obaw o dostępność produktów pierwszej potrzeby.

Gospodarka krajowa
NBP w październiku zakupił 7,5 ton złota
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego