W poprzednich trzech miesiącach inflacja wyraźnie przewyższała 4 proc., przy czym w lutym osiągnęła najwyższy od jesieni 2011 r. poziom 4,7 proc.
Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści powszechnie oczekiwali, że od kwietnia inflacja wyraźnie zwolni. Czwartkowy odczyt okazał się zbieżny z medianą ich szacunków. Oznacza też, że inflacja po kilku miesiącach przerwy wróciła do pasma dopuszczalnych odchyleń od celu NBP, który wynosi 2,5 proc.
Do spadku inflacji w kwietniu przyczyniło się przede wszystkim załamanie cen ropy naftowej w połączeniu z wysoką bazą odniesienia sprzed roku. Ceny paliw do prywatnych środków transportu w ciągu miesiąca spadły o 12,9 proc., najbardziej od co najmniej 1999 r. W porównaniu do kwietnia 2019 r. spadły o 18,8 proc., po zniżce o 2,9 proc. rok do roku w marcu.
Wyhamował też nieco wzrost cen żywności. Towary z kategorii żywność i napoje bezalkoholowe podrożały w kwietniu o 7,4 proc. rok do roku, po 8 proc. w marcu. Za sprawą panującej w kraju suszy, która może obniżyć tegoroczne zbiory, podwyższona dynamika cen w tej kategorii zapewne się utrzyma.
Mimo to większość ekonomistów uważa, że epidemia Covid-19, która już doprowadziła do załamania popytu konsumpcyjnego, skutecznie stłumi inflację. W ocenie analityków banku Citi Handlowy, na początku 2021 r. inflacja spadnie ona poniżej 1 proc. rocznie. CPI po wyłączeniu cen żywności i energii – czyli miara tzw. inflacji bazowej, nie obejmującej towarów i usług, których ceny mogą się mocno zmieniać niezależnie od popytu – może nawet w ich ocenie zacząć maleć.