Choć można się było tego spodziewać, kwietniowe wyniki polskiej gospodarki przejdą zapewne do historii. Produkcja przemysłowa wzrosła aż o 44,5 proc. w porównaniu z kwietniem zeszłego roku, a sprzedaż detaliczna o 21,1 proc. – podał w poniedziałek GUS.
Straty odrobione
W niektórych działach przemysłowych poziom sprzedaży jest nawet dwa, trzy razy większy niż rok wcześniej. Przykładowo polskie fabryki wyprodukowały o 370 proc. więcej samochodów, o 125 proc. – mebli, i o 111 proc. wszelkiego rodzaju urządzeń elektrycznych (np. sprzętu AGD). Również konsumenci kupili w kwietniu – w porównaniu z kwietniem zeszłego roku – dwa razy więcej samochodów, o 75 proc. więcej odzieży i obuwia czy o 23 proc. wszelkiego rodzaju tzw. pozostałych towarów.
Taki spektakularny wzrost to w dużej mierze efekt odbicia po pierwszym pandemicznym szoku, który największe spadki w aktywności przedsiębiorców i konsumentów przyniósł właśnie w kwietniu 2020 r. Ale jeśli chodzi o przetwórstwo przemysłowe, to mamy do czynienia nie tylko z efektem niskiej bazy. – Produkcja odrobiła pandemiczne straty i to z dużą nawiązką, co oznacza, że wróciła do trendu wzrostowego sprzed kryzysu – ocenia Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Polska gospodarka okazała się bardzo dobrze dopasowana do dynamicznie rosnącego popytu, także w wymiarze globalnym, na dobra trwałego użytku, takie jak meble, telewizory, elektronikę, sprzęt AGD, baterie litowe, itp. – dodaje Benecki.
W kolejnych miesiącach także można oczekiwać imponujących wyników przemysłu (choć już nie aż tak kosmicznych), ponieważ w maju 2020 r. był on jeszcze na głębokim pandemicznym minusie, a do sierpnia utrzymywał się rachityczny wzrost.