Tzw. szybki szacunek inflacji w czerwcu, który GUS opublikował na początku miesiąca, był sporą niespodzianką. Większość ekonomistów spodziewała się, że wzrost wskaźnika cen konsumpcyjnych (CPI) zwolnił minimalnie, do 4,5 lub 4,6 proc. Szybkie szacunki często jednak podlegają rewizjom. Tym razem GUS potwierdził jednak, że inflacja zwolniła do 4,4 proc. rok do roku.
Przyczynił się do tego wolniejszy wzrost cen zarówno usług, jak i towarów. Usługi konsumpcyjne podrożały w czerwcu o 6,1 proc. rok do roku, najmniej od stycznia 2020 r., po 6,8 proc. w maju, z kolei towary podrożały o 3,8 proc. po 4,1 proc. miesiąc wcześniej.
Do wyhamowania wzrostu cen towarów przyczynił się w dużej mierze tzw. efekt bazy w cenach paliw. Pierwsze miesiące pandemii poskutkowały załamaniem notowań ropy naftowej, co przełożyło się na spadek cen paliw na polskich stacjach benzynowych. Potem notowania ropy stopniowo szły w górę, a w rezultacie w maju br. paliwa były o niemal 33 proc. droższe niż przed rokiem. W czerwcu wzrost wyniósł niewiele ponad 27 proc. rok do roku.
Do spadków w ujęciu rok do roku wróciły ceny odzieży i obuwia. Podczas gdy w maju towary z tej kategorii podrożały o 0,8 proc. rok do roku, to w czerwcu potaniały o 0,5 proc. rok do roku.
Jednocześnie w czerwcu przyspieszył wzrost cen żywności: wyniósł 1,6 proc. rok do roku, po 1,3 proc. w maju i zaledwie 0,7 proc. w kwietniu. Wyraźnie bardziej niż w poprzednich miesiącach podrożało przede wszystkim mięso (o 3,1 proc. rok do roku) oraz warzywa (o 2,2 proc.). Jednocześnie ceny owoców zmalały o 7,4 proc. rok do roku, po zniżce o 3,6 proc. w maju.