Takiej jednomyślności, jak w sprawie bilansu uczestnictwa Polski w UE, wśród uczestników panelu ekonomistów „Parkietu" i „Rzeczpospolitej" jeszcze nie było. To samo w sobie jest wymowne, bo od lipca ub.r. tej grupie wybitnych ekonomistów przedstawiliśmy do oceny już niemal 40 tez na różne tematy ekonomiczne. Zwykle te oceny były zróżnicowane. Do konsensusu blisko było w sprawie tzw. emerytury obywatelskiej, gdy ponad 80 proc. uczestników naszego panelu eksperckiego uznało, że to chybiona koncepcja. Tym razem wszyscy zgodzili się z tezą – w tym 87 proc. zdecydowanie – że „bilans korzyści i kosztów członkostwa Polski w UE jest jednoznacznie pozytywny". A przy tym udział w tej sondzie wzięło aż 47 ekonomistów, najwięcej w ponadrocznej już historii naszego panelu.
O ocenę konsekwencji przynależności Polski do UE zapytaliśmy ekonomistów w kontekście opublikowanego niedawno raportu, przygotowanego na zlecenie europosła Patryka Jakiego przez profesorów Zbigniewa Krysiaka (SGH) i Tomasza Grosse (UW). Autorzy twierdzili, że na członkostwie w UE Polska straciła ponad 500 mld zł. Później zapewniali, że skoncentrowali się tylko na jednym aspekcie integracji europejskiej (przepływach finansowych), i podkreślali, że nawet w ich ocenie akcesja do Unii była dla nas korzystna. W publicznych mediach tych zastrzeżeń jednak zabrakło, toteż ich odbiorcy mogli odnieść wrażenie, że wśród naukowców bilans członkostwa w UE budzi jakieś spory. Wyniki IX rundy naszego panelu ekonomistów pokazują, że tak nie jest. – Być może słowo „bilans" jest mylące dla części dyskutantów, ponieważ kojarzy się wyłącznie z aspektami finansowymi. Gdyby wyłącznie na nie spojrzeć, to nie ma międzynarodowych standardów sporządzania takich sprawozdań. Stąd swoboda, często nadmierna, z której korzystają strony debaty o korzyściach. Jednakże oprócz aspektów finansowych, czy pieniężnych, są aspekty cywilizacyjne, wizerunkowe, polityczne, migracyjne, rozwojowe, społeczne, kulturowe itd. – zauważył prof. dr hab. Wojciech Czakon z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Gdzie jest Polska, a gdzie Ukraina
Ostatecznie jedynym sensownym kryterium oceny, czy Polska na akcesji do UE zyskała w tym szerokim sensie, jest to, czy dzięki integracji europejskiej rozwijamy się szybciej. Wyniki dostępnych badań nie pozostawiają cienia wątpliwości, że tak właśnie jest. Przykładowo, z opublikowanego w połowie br. artykułu Jan Hagemejera, Jana J. Michałka i Pavela Svatko (wszyscy z Uniwersytetu Warszawskiego, przy czym pierwszy jest uczestnikiem naszego panelu ekonomistów) wynika, że już po pierwszych sześciu latach od przystąpienia do UE dochód przypadający na jednego Polaka był o niespełna 30 proc. wyższy, niż byłby, gdybyśmy pozostali poza Wspólnotą. Po 15 latach ten dodatkowy wzrost sięgał już 55 proc. – Moim zdaniem wystarczy porównać, jak zmieniały się przez ostatnie 30 lat kraje byłego bloku wschodniego, które wstąpiły i nie wstąpiły do Unii Europejskiej, aby ocenić bilans korzyści i kosztów – podkreśla dr hab. Michał Rubaszek, profesor w Szkole Głównej Handlowej.