Stagflacja to centralny scenariusz dla Polski

Inflacja wymknęła się spod kontroli. Jedyną rolą NBP jest sprowadzenie jej do celu – mówi prof. Joanna Tyrowicz, kandydatka do RPP.

Publikacja: 21.01.2022 05:05

Zgadzam się z oceną, że najlepszy moment na wejście do strefy euro już był, ale to dla mnie nie jest

Zgadzam się z oceną, że najlepszy moment na wejście do strefy euro już był, ale to dla mnie nie jest argument przeciwko takiej decyzji – mówi prof. Joanna Tyrowicz, kandydatka Senatu do RPP.

Foto: Bloomberg, Bartek Sadowski

Bez głębokich zmian w polityce gospodarczej Polskę czeka wyraźne spowolnienie rozwoju i jednocześnie podwyższona inflacja. – Taka nowoczesna wersja stagflacji wydaje się scenariuszem centralnym – ocenia prof. dr hab. Joanna Tyrowicz, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego i środka badawczego GRAPE, senacka kandydatka do Rady Polityki Pieniężnej. Jak jednak podkreśla, nie będzie to pokłosie podwyżek stóp procentowych, które – w świetle dostępnych dzisiaj danych – będą musiały być kontynuowane.

Prof. Tyrowicz jest wśród trojga kandydatów do RPP wskazanych w połowie grudnia przez Senat. Jako jedyna z tego grona nie wypowiadała się od tego czasu na tematy związane z polityką pieniężną i nie była przesłuchiwana przez senacką Komisję Budżetu i Finansów Publicznych. W Radzie zastąpić ma bowiem Rafała Surę, którego kadencja formalnie kończy się dopiero w listopadzie (w praktyce może to nastąpić wcześniej, jeśli Sura zostanie powołany na sędziego w Naczelnym Sądzie Administracyjnym). Dwaj pozostali senaccy kandydaci – Ludwik Kotecki i Przemysław Litwiniuk – zostali już do Rady formalnie powołani. Mają oni zastąpić Eugeniusza Gatnara i Jerzego Kropiwnickiego, których kadencje kończą się jeszcze w styczniu.

Dane przed dogmatami

O tym, jak widzi swoją rolę w RPP, prof. Tyrowicz opowiedziała w tym tygodniu kilku dziennikarzom. Na wstępie podkreśliła, że w swoich decyzjach zamierza kierować się przede wszystkim danymi, a nie dogmatami. – Polityka pieniężna to nie ćwiczenie z dogmatyczności, tylko z uważania na dane i sygnały z gospodarki. Dane są zawsze dostępne z opóźnieniem i często nie mierzą dokładnie tego, co byśmy chcieli – te opóźnienia i niepewność trzeba bilansować w ryzykach na przyszłość – ale bez danych i uważnej ich interpretacji nie ma dobrych decyzji – tłumaczy. I zastrzega, że w RPP będzie miała lepszy dostęp do danych niż dziś. – NBP jest pod tym względem uprzywilejowany, bo do bardzo wielu ważnych źródeł ma dostęp wyłączny, tj. nie mają ich analitycy czy uczelnie. Tylko NBP i RPP mogą się dowiedzieć na bieżąco o procesach cenotwórczych, polityce płac itp. Bez tej wiedzy nie można mieć dziś konkretnego zdania o pożądanej stopie procentowej czy terminie powrotu inflacji do celu. Jako zwykli śmiertelnicy możemy co najwyżej wróżyć z fusów – mówi ekonomistka, która przez wiele lat (w latach 2007–2017) pracowała w NBP, zajmując się badaniem rynku pracy i budżetów gospodarstw domowych.

Jak ocenia obecną sytuację ekonomiczną w świetle danych dostępnych powszechnie? – Widzę mniej więcej tyle, ile pozostali: inflacja wymknęła się spod kontroli w tym sensie, że obecna inflacja nijak się ma do celu (2,5 proc. – red.) – mówi. Jak dodaje, prawdopodobnie doszło już do odkotwiczenia oczekiwań inflacyjnych. – Nie przekonują mnie głosy, że odkotwiczenie to tylko pojęcie techniczne, którym tak naprawdę ludzie firmy się nie przejmują. Przecież inflacja stała się dla firm i gospodarstw domowych istotnym tematem. Po latach poszukiwania pudelków i amantadyny Polacy zaczęli szukać informacji o inflacji. Jeśli to nie jest odkotwiczenie, to nie wiem, co nim jest – mówi.

Prof. Tyrowicz zaznacza jednak, że nie da się z całą pewnością powiedzieć, że mamy do czynienia z tzw. spiralą cenowo-płacową. – Efektów drugiej rundy na pewno należy się obawiać, ale na razie nie ma danych potwierdzających ich występowanie. Efekty drugiej rundy to zjawisko, gdy pracownicy, obserwując rosnące koszty życia, wnioskują o podwyżki płac niewspółmierne do wzrostu ich wydajności. Gdyby to naprawdę zachodziło, sprzyjałoby dalszemu wzrostowi inflacji. Ale na razie nie ma podstaw, by wierzyć, że to zjawisko wystąpiło – tłumaczy.

Odporny rynek pracy

Ekonomistka podkreśla, że walcząc z inflacją, NBP nie powinien oglądać się na sytuację na rynku pracy dopóty, dopóki jego podstawowy cel nie jest spełniony. Według niej ryzyko, że podwyżki stóp procentowych, które dziś w ujęciu realnym są „kosmicznie ujemne", doprowadzą do skoku bezrobocia, jest zresztą niewielkie. – Stwierdzenia o prostym przełożeniu przyczynowo-skutkowym między stopami procentowymi a stopą bezrobocia są ogólnie przestarzałą bzdurą, a w Polsce są bzdurą totalną, bo historycznie rynek pracy i polityka pieniężna bardzo słabo ze sobą współgrają – podkreśla. Innego zdania jest prezes NBP Adam Glapiński, który podkreślał niedawno, że zaostrzanie polityki pieniężnej musi być ostrożne, aby nie uderzyło w rynek pracy. Według niego bezpieczny z tej perspektywy poziom głównej stopy procentowej NBP to 3 proc. (dziś wynosi ona 2,25 proc.).

Gospodarka krajowa
NBP w październiku zakupił 7,5 ton złota
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego