Miniony tydzień przyniósł spadek wskaźnika największych spółek z GPW o 1,75 proc., a w sam piątek indeks stracił 0,41 proc. Utrzymał się co prawda ważnego poziomu 2300 pkt, ale na wykresie zarysowała się złowieszcza formacja podwójnego szczytu. Inwestorów czeka więc walka o jej zanegowanie i powrót do ostatnich maksimów. Całkowicie odmiennie kształtują się tymczasem nastroje na rynkach zagranicznych. Na rynku we Frankfurcie w zeszłym tygodniu padł nowy historyczny rekord indeksu DAX (blisko 17 050 pkt), choć sam piątek przyniósł spadek tego wskaźnika o 0,22 proc. Jeszcze lepiej wygląda sytuacja w Nowym Jorku. Po piątkowej zwyżce o 0,57 proc. indeks S&P 500 po raz pierwszy w historii zakończył notowania powyżej 5000 pkt (dokładnie 5026,61 pkt). Rekord wszech czasów pobił też technologiczny Nasdaq. Analitycy wskazują przy tym na słabsze zachowanie małych i średnich spółek. Ani bowiem w Niemczech mDAX i sDAX, ani w USA indeks Russell 2000 nie potwierdzają tego, co dzieje się z indeksami największych firm. Hossa nadal jest więc dość wybiórcza i obejmuje głównie najważniejsze firmy. Jeśli chodzi o dane makro, w tym tygodniu analitycy i inwestorzy czekają przede wszystkim na dane o inflacji za oceanem. Ukażą się jutro i mogą zmniejszyć lub nasilić oczekiwania dotyczące luzowania polityki monetarnej przez Fed. Z kolei w czwartek poznamy dane o amerykańskiej sprzedaży detalicznej. Dowiemy się też, jak kształtowała się w styczniu inflacja w naszym kraju.
S&P500 przebił okrągły poziom
Patryk Pyka, DI Xelion
Piątkowa sesja na GPW wpisała się w korekcyjny charakter całego tygodnia. WIG20 zakończył sesję ze spadkiem o 0,41%, a mWIG40 stracił 0,21%. Na lekkim plusie notowania zakończył jedynie sWIG80, który zyskał 0,15%. W defensywnej formie przebiegała również sesja w pozostałej części Starego Kontynentu – niemiecki DAX stracił 0,22% a francuski CAC40 0,24%.
Tymczasem na Wall Street niekwestionowanym liderem nadal pozostaje „wspaniała siódemka”, która wyniosła w piątek S&P500 na nowe rekordy. Wspomniany indeks zyskał 0,57% i po raz pierwszy w historii zakończył notowania powyżej okrągłego poziomu 5000 pkt. Odpowiedni nastrój na rynku ponownie zapewniła Nvidia, której akcje podrożały o ponad 3% po doniesieniach Reutersa o planach rozwoju nowego działu biznesowego skupionego na projektowaniu spersonalizowanych chipów. Producent procesorów nie opublikował jeszcze wyników za poprzedni kwartał (publikacja 21 lutego), a od początku roku jego akcje podrożały już prawie o 50%. Nie ulega wątpliwości, że poprzeczka dla Nvidii została przez rynek zawieszona bardzo wysoko. Spółka jest już bliska prześcignięcia pod względem kapitalizacji Amazona, który jest czwartą co do wielkości spółką notowaną na Wall Street.
Do piątku swoje wyniki opublikowało już prawie 70% spółek notowanych w indeksie S&P500. Zagregowana dynamika zysków jest nieco lepsza w porównaniu do prognoz stawianych na samym początku sezonu wynikowego, jednak zbliżona do oczekiwań zdefiniowanych pod koniec września (od tamtej pory indeks S&P500 zyskał ok. 17%). To sprawia, że pod względem wskaźnikowym eufemistycznie mówiąc „nie jest tanio”, a aktualna wartość relacji ceny do prognozowanego zysku w przypadku indeksu S&P500 wynosi ponad 20 i jest znacząco oderwana od 5- i 10-letniej średniej.