Analitycy podkreślają w porannych komentarzach, że giełda w Warszawie kolejny raz wyglądała wczoraj bardzo dobrze na tle indeksów światowych. Przy czym tym razem to mniejsze firmy wypadły trochę lepiej niż największe. Uwaga skupiła się jednak na szerokim indeksie WIG, który wczoraj nie tylko zanotował dziewiątą z rzędu sesję na plusie, ale też osiągnął nowy szczyt hossy, która zaczęła się jesienią ub.r. Indeks tym samym otworzył sobie drogę do szczytów historycznych, czyli do rejonów 74 800-75 000 pkt, które zdobywał dwa lata temu. Pewną przeszkodą w szybkim ataku na szczyt może być jednak schłodzenie nastrojów na świecie. Wczoraj spadki zanotowały rynki na zachodzie Europy. W USA notowania zakończyły się na niewielkich plusach, choć po drodze nie obyło się bez problemów. Dziś z kolei dość wyraźnie spadają notowania w Azji i z rana zanosiło się raczej na negatywne otwarcie w notowaniach na Starym Kontynencie.
Nowy szczyt WIG, tonowanie nastrojów na świecie
Kamil Cisowski, DI Xelion
Poniedziałkowa sesja rozpoczęła się w Europie od niewielkich wzrostów, ale były one odległe od zwyżek, które widzieliśmy w Azji. Zmienność indeksów nie była duża, ale przewagę od samego początku sesji miała podaż. Na większości rynków zobaczyliśmy osunięcie się na poziomy ujemne już w pierwszych godzinach handlu, spadki były pogłębiane przez resztę dnia. Dolar wyznaczył lokalne minima około południa, później zaczął się umacniać wraz ze wzrostem rentowności w USA. W przypadku 2-latek ruch miał skalę około 10 pb, zamknięcie następowało w okolicy 4,94%. Obligacje 10-letnie, po otwarciu przy poziomach poniżej 4,60%, zamykały się w okolicy 4,67%. Tonowanie nastrojów wydaje się zrozumiałe, w poniedziałek przed przedwczesnym deklarowaniem zwycięstwa w walce z inflacją wypowiadał się N. Kashkari, można się spodziewać, że po ubiegłotygodniowej euforii lekko korygować nastroje będą próbowali także inni członkowie FOMC w kolejnych dniach, na czele z J. Powell’em w środę i czwartek. Mamy jednak na razie do czynienia z dość łagodnym odreagowaniem. FTSE100, które tradycyjnie zachowuje się lepiej, gdy funt się osłabia, zamknęło się neutralnie. Najważniejsze indeksy strefy euro spadały od 0,16% (Stoxx 600) do 0,56% (IBEX).
WIG20 zyskał 0,40%, mWIG40 0,90%, a sWIG80 0,53%, potwierdzając, że warszawska giełda nie potrzebuje aktualnie wiele, by kontynuować ruch w górę. WIG wyznaczył nowy szczyt obecnej hossy, droga na szczyt wszechczasów także nie powinna mu zająć wiele czasu. W poniedziałek ruch w górę kontynuowało Dino (+2,46%), solidnie zachowywał się także Orlen (+0,90%), a wsparciem były mniejsze komponenty WIG20 – Alior (+1,92%), Pepco (+3,24%) i JSW (+2,61%). Zmiany pozostałych najważniejszych – PKO, Pekao, KGHM i Allegro były bliskie zera. Ponownie świetnie zachowywały się w drugim szeregu ING (+2,81%) oraz Millenium (+2,85%), a także Benefit (+2,64%).
Indeksy amerykańskie zaczynały dzień od lekkich wzrostów, później lekko spadały pod presją długu, ale finalnie S&P500 zyskało 0,18%, a NASDAQ 0,30%. Wyraźnie drożały m.in. nVIDIA (+1,66%) oraz Apple (+1,46%), ale szerokość zwyżki pozostawiała wiele do życzenia – na plusie zamykało się zaledwie 157 spółek głównego indeksu. Wczorajszą sesję traktujemy jako zwiastun powrotu do otoczenia z pierwszych miesięcy roku, gdzie „Magnificent 7” dźwigało Wall Street. Poważną przeszkodą dla tego scenariusza może być naszym zdaniem tylko ewentualne rozczarowanie wynikami nVIDIi w drugiej połowie listopada.