Początek tego tygodnia na warszawskiej giełdzie nie napawał optymizmem. WIG20 zarówno w poniedziałek, jak i we wtorek stracił na wartości i zbliżył się niebezpiecznie do poziomu 1900 pkt. W środę w końcu jednak i nad naszym rynkiem zaświeciło słońce. Co ważne...blask był na tyle wyraźny, że można zadać sobie pytanie czy przypadkiem nie jest to początek czegoś większego na GPW? Być może są to jedynie życzeniowe myśli piszącego te słowa, który już ma dość opisywania przedłużającego się marazmu, podszytego kolorem czerwonym, na GPW. Warto jednak bacznie obserwować sytuację.
Środowa sesja zaczęła się od wzrostów co oczywiście mogło rozbudzić nadzieje, ale z drugiej strony podobnie sytuacja wyglądała w poniedziałek i wtorek. Wtedy jednak podaż szczególnie mocno dochodziła do głosu w drugiej części dnia, więc nieodległe doświadczenie kazały jednak zachować też czujność. Tym razem jednak było zupełnie inaczej. Mniej więcej do godz. 13.00 WIG20 utrzymywała się około 0,7 proc. na plusie. Później to byki przystąpiły jednak do zdecydowanego ataku. Determinacja kupujących była tak duża, że wyprowadziła indeks największych spółek ponad 2 proc. nad kreskę. Wszystkie spółki wchodzące w skład tego indeksu były na plusie. Na tym jednak nie koniec dobrych informacji. WIG20 był w środę najmocniejszym indeksem na Starym Kontynencie. Ostatecznie zyskał na wartości 2,3 proc. To najlepsza sesja na GPW od ponad dwóch miesięcy.
Mocno na GPW prezentowały się m.in. banki. Sektorowy indeks WIG - Banki zyskał ponad 2 proc. Jak się więc okazuje sektor ze spokojem przyjął zapowiedź premiera o wprowadzeniu wakacji kredytowych również w 2024 r. Co ważne, według zapowiedzi premiera, ma przy nich obowiązywać kryterium dochodowe.
Czytaj więcej
– Ta decyzja już jest, mogę ją przekazać – wakacje kredytowe przedłużamy na cały przyszły rok, tylko wdrażamy kryterium dochodowe – ogłosił premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z Polsat News.
Środowy ruch na GPW zbiegł się w czasie z cofnięciem się dolara i mocnym odbiciem złotego w zestawieniu z głównymi walutami. Czyżby więc inwestorzy zagraniczni znów łaskawiej spojrzeli na Warsza