Od pierwszych minut środowej sesji wiatry nie sprzyjały akcjom. WIG20 rozpoczął dzień tuż poniżej 2150 pkt, o które przez dwa poprzednie dni toczyła się dość zażarta walka. Indeks dużych spółek długo szukał dna, na którym mógłby się wesprzeć. Znalazł je dopiero na początku drugiej części sesji. Odbicie w górę rzędu ok. 10 pkt trudno jednak nazwać mocniejszym kontratakiem popytu, a raczej lekkim cofnięciem usatysfakcjonowanych już swoim dorobkiem sprzedających. Do końca dnia niewiele się już działo w notowaniach indeksu dużych spółek, który ostatecznie zakończył wtorkową sesję spadkiem o 1,8 proc. Oznacza to oczywiście pogłębienie dołka sierpniowej korekty. W nieco szerszym ujęciu widać, że WIG20 zatrzymał się w rejonie szczytu z połowy czerwca. Ten punkt zaczepienia oraz bliskość okrągłego poziomu mogą być dla kupujących okazją do rewanżu.
Warto zaznaczyć, że przyczyn wtorkowej słabości rynków akcji analitycy dopatrywali się w informacji o nałożeniu dodatkowego podatku na banki we Włoszech, a zatem był to czynnik zewnętrzny, który szybko może przestać oddziaływać na atmosferę na krajowym rynku. Akcjonariusze krajowych banków jednak mocno odczuli powyższą informację. Wśród dużej dwudziestki najsłabsze banki na koniec sesji traciły po 4 proc. Słabość tej grupy spółek widoczna była także w mWIG40, który na koniec dnia zniżkował o 1 proc. sWIG80 z kolei tracił 0,8 proc. Z drugiej strony giełdowej przecenie towarzyszyła silna wyprzedaż złotego. Kurs USD/PLN rósł po południu o 1,4 proc., do 4,077. Na szerszy charakter korekty wskazywało także czerwone otwarcie handlu przy Wall Street. S&P 500 tracił w pierwszych godzinach 1 proc., a Nasdaq zniżkował o 1,5 proc., co nie jest dobrym zwiastunem przed środową sesją.
Na krajowym rynku długu można było zaobserwować powrót rentowności papierów dziesięcioletnich do 5,5 proc. po tym, jak na koniec zeszłego tygodnia przekraczała ona 5,6 proc.