Po mocnej końcówce zeszłego tygodnia w USA na początku nowego tygodnia zrobiło się zielono na pozostałych kontynentach. W Europie od pierwszych minut przeważali kupujący, krajowy WIG20 szybko zaś wskoczył do ścisłej czołówki. Już w pierwszej godzinie poniedziałkowej sesji indeks dużych spółek przełamał barierę 1700 pkt, którą utracił w poprzednim tygodniu. Indeks napędzały spółki surowcowe, takie jak KGHM czy JSW, a także energetyczne. Banki stały przez większość dnia raczej w cieniu.

Po mocnym początku dnia w kolejnych godzinach nastroje delikatnie się ochłodziły, a WIG20 cofnął się poniżej wspomnianego okrągłego pułapu. Jak się jednak szybko okazało, był to tylko czas na złapanie oddechu i wyprowadzenie kolejnego ataku przez kupujących. Zaraz po południu WIG20 znalazł się na nowych dziennych maksimach, utrzymując wysokie poziomy do końca dnia. Początek tygodnia, ze zwyżką indeksu dużych spółek o 1,83 proc., można zatem zaliczyć do bardzo udanych. Indeks powrócił powyżej 1700 pkt, choć z technicznego punktu widzenia istotniejsze będzie zachowanie rynku przy poziomie zamknięcia z ubiegłego wtorku, do którego w poniedziałek zabrakło 3 pkt. Dodajmy, że obroty w poniedziałek miały już dość wakacyjny charakter i w przypadku blue chips sięgnęły nieco ponad 0,7 mld zł. Na szerokim rynku było to 840 mln zł. W gronie dużych spółek do końca dnia najsilniejsze były firmy związane z rynkiem surowców, choć liderem na początku tygodnia stał się Cyfrowy Polsat.

W Europie do ostatniego dzwonka przeważał kolor zielony, nawet mimo mieszanych nastrojów na otwarciu za oceanem. – Początek tygodnia przyniósł próby kontynuacji wzrostów z piątku. Spadki wycen surowców (m.in. ropy) zachęciły część graczy do rozegrania scenariusza potencjalnie niższej inflacji, co skutkowałby mniejszą skalą potencjalnego zacieśniania monetarnego ze strony kluczowych instytucji centralnych – komentował Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.

Warto zauważyć, że WIG20 finiszował na czwartym miejscu europejskich indeksów. – Z rynkowego punktu widzenia WIG20 nadrobił nieco przestrzeni do rynków bazowych, korzystając z lepszych nastrojów wokół rynków wschodzących. W dalszym ciągu jednak pozostajemy w ramach sporej rynkowej niepewności, a ostatnie próby podbić okazywały się jedynie korektami wzrostowymi w ramach trendu spadkowego – zauważył Ryczko.

Na rynku obligacji obserwowaliśmy powrót do wzrostów rentowności (spadku cen). Oprocentowanie papierów dziesięcioletnich sięgało 7,25 proc.