Optymiści liczą z pewnością na tradycyjną sezonowość. Kwiecień należy statystycznie do miesięcy z największymi szansami na zwyżkę S&P 500 – od początku lat 90. indeks zakończył ten miesiąc na plusie w 78 proc. przypadków. Ale czy trwała hossa może na nowo zagościć w obecnym, komplikującym się otoczeniu? Barometr koniunktury w amerykańskim przemyśle ISM Manufacturing w marcu znalazł się na poziomie najniższym od półtora roku. Mimo to jest i tak ciągle na relatywnie wysokim pułapie (57,1 pkt), z którego spory dystans dzieli go od granicy 50 pkt, którą w ramach powtarzającego się cyklu testuje średnio co kilka lat.

Jednocześnie Fed konsekwentnie dokręca przysłowiowy zawór z „łatwym pieniądzem", który wcześniej napędzał postcovidowy boom. Wystarczyła jedna na razie podwyżka stóp w marcu, by częściowemu odwróceniu uległa krzywa rentowności obligacji, co należy interpretować jako sygnał, że rozwijające się stopniowo spowolnienie gospodarcze w późniejszym etapie może otrzeć się o recesję. Publikowane dziś „minutki" Fedu mają też dać pogląd na temat planowanej skali redukcji bilansu (QT).

Szansą dla trwającego od miesiąca odreagowania na Wall Street jest sprzyjająca sezonowość, ale będzie musiało ono zmierzyć się z postępującym spowolnieniem koniunktury oraz nieprzyjaznym nastawieniem Fedu.