Niestety, radość europejskich inwestorów trwała tylko do otwarcia rynków za Atlantykiem.
Amerykańskie indeksy poszły w dół już na początku sesji ze względu m.in. na fiasko dużej fuzji w sektorze informatycznym (IBM miał przejąć Sun Microsystems) oraz pesymistyczne prognozy dotyczące perspektyw banków. Inwestorzy powoli przygotowywali się ponadto do wysypu sprawozdań kwartalnych (dziś jako pierwsza podaje raport Alcoa), a to też nie nastraja optymistycznie. Spółki z S&P?500, jak szacują analitycy, zarobiły w ostatnim okresie aż o 37 proc. mniej niż rok temu, a liczba kolejnych kwartałów z negatywną dynamiką zysków wydłużyła się do siedmiu.
Na rynkach europejskim i nowojorskim papiery wybranych dużych banków przeceniono wczoraj o ponad 5 proc. w reakcji na raport analityków z Calyon Securities. Spodziewają się oni, że działania amerykańskiego rządu mające uzdrowić instytucje finansowe okażą się niewystarczające, a straty na kredytach mogą być wyższe niż w czasie Wielkiego Kryzysu.
W wyniku nieoficjalnych informacji o fiasku przejęcia Suna przez IBM akcje tego pierwszego traciły wczoraj aż 22 proc. Wśród firm z sektora IT gracze pozbywali się też walorów Cisco po obniżeniu dlań rekomendacji. Wśród innych branż w niełasce były też papiery koncernów stalowych, jak US Steel czy AK?Steel Holding, głównie w efekcie spadku cen metali.
W Europie Zachodniej niechęć do akcji - tamtejsze giełdy, inaczej niż amerykańskie, skończyły na minusie już drugą kolejną sesję - mogła wczoraj brać się też z rekomendacji przedstawionej przez analityków Morgana Stanleya. Uważają oni, że bessa jeszcze się nie skończyła i należy teraz sprzedawać papiery.