Na zamknięciu wczorajszej sesji na Wall Street Dow Jones oraz S&P 500 straciły po ok. 1% każdy. Techniczny Nasdaq zakończył dzień z niezdecydowanym wynikiem na poziomie +0,14%. Początkowo na parkietach dominowały wzrosty w reakcji na informacje płynące ze spółek. Apple podał lepsze od oczekiwań dane kwartalne sprzedaży, co przyczyniło się do ponad 3-procentowej zwyżki cen akcji spółki. Obawy wśród inwestorów wzrosły jednak po tym jak Morgan Stanley poinformował, iż w I kwartale bieżącego roku odnotował stratę wynoszącą 57 centów na akcje, wobec bardziej optymistycznych oczekiwań rynku. S&P oraz Dow Jones zyskiwały przez większą część dnia po ponad 2%, by w ostatniej godzinie handlu powrócić w okolice poziomów, obserwowanych na otwarciu. Tą zmienność nastrojów można tłumaczyć tym, że rynek nie wierzy w trwałą poprawę fundamentów w sektorze finansowym. Wątpliwości inwestorów potwierdza Międzynarodowy Fundusz Walutowy (IMF), który zrewidował w dół prognozy dynamiki globalnego wzrostu gospodarczego do -1,9% w 2009 roku, uzasadniając to rosnącymi obawami o kondycję sektora finansowego, który najprawdopodobniej będzie potrzebował więcej czasu na stabilizację, niż wcześniej oczekiwano.
W czasie sesji azjatyckiej Nikkei225 po początkowych spadkach zyskiwał do końca notowań, po tym jak Goldman Sachs wydał pozytywną rekomendację dla japońskiego sektora motoryzacyjnego. Indeks giełdy w Tokio zakończył notowania ok. 1,4% powyżej środowego zamknięcia.
W Warszawie przed godziną 11:00 WIG20 zyskiwał 1,3% i testował silny opór na poziomie 1700 punktów, za sprawą drożejących akcji PKN, PKOBP oraz TPSA. Trwałe wzrosty będą możliwe dopiero po wyraźnych optymistycznych sygnałach płynących z gospodarki światowej, o które w najbliższym czasie może być jednak trudno.
Sporządzili:
Piotr Sałata