Zaczęła się potwierdzać teza, o której pisałem wczoraj - potencjał wzrostowy był dotąd co prawda wystarczający, by przepchnąć WIG przez kluczową strefę oporu (jaką stanowiły szczyty ze stycznia br. i listopada ub.r. oraz linia długoterminowego trendu spadkowego), ale niewystarczający, by indeks mógł nieprzerwanie kontynuować zwyżkę i realizować scenariusz wynikający z pokonania tego oporu. Po sięgnięciu przez oscylator stochastyczny (z 15 sesji) poziomu równie wysokiego, co w połowie kwietnia i końcu marca (co obrazuje silne krótkoterminowe wykupienie), również i tym razem do głosu doszła pokusa realizacji zysków.

Oczywiście zmienianie poglądów na temat perspektyw rynku akcji po jednym dniu korekty spadkowej byłoby trudne do uzasadnienia. Powrót WIG-u do strefy oporu, jakkolwiek jest sygnałem krótkoterminowej słabości popytu, to nie neguje jeszcze wygenerowanych dopiero długoterminowych sygnałów kupna. Innymi słowy, to że wczoraj indeks zaczął spadać, nie oznacza przecież, że można zapomnieć o tym, że na poprzednich dwóch sesjach udało mu się wygenerować przełomowe sygnały, które pokazały siłę rynku w perspektywie nie tylko paru czy kilkunastu sesji (bo tu łatwo o nagłe zwroty), ale wielu miesięcy.

Tak poważne sygnały mogą zostać zanegowane dopiero wtedy, gdy WIG naruszy równie istotne poziomy wsparcia. Problem, z jakim muszą zmierzyć się inwestorzy posługujący się analizą techniczną, polega na tym, że o ile poziom oporu można było z łatwością zidentyfikować, o tyle w przypadku wsparcia zadanie to jest trudniejsze. Głównie dlatego, że trwająca od lutego fala wzrostowa nie była przerywana poważniejszymi korektami, tak więc nie ukształtowały się średnioterminowe dołki, które można by traktować jako kluczowe poziomy wsparcia.

Być może rozsądnym kompromisowym rozwiązaniem jest wyznaczenie bariery dla spadków w przedziale 24125-25284 pkt. W strefie tej znajdują się cztery istotne poziomy: 50-proc. zniesienie fali wzrostowej (w ujęciu intraday), dołek z 20 listopada ub.r. oraz dołek z 27 października ub.r., pokrywający się z 62-proc. zniesieniem fali zwyżkowej. Nie należy przy tym zakładać, że WIG w ogóle dotrze w te okolice. Nie można wykluczyć, że zniżka zatrzyma się już na poziomie krótkoterminowego wsparcia na wysokości dołka z 21 kwietnia, pokrywającego się z 38-proc.

zniesieniem fali wzrostowej (26420 pkt intraday).Tego rodzaju dylematy są obce dla zwolenników analizy fundamentów i wycen spółek. Lista wskaźników sugerujących stopniową poprawę sytuacji gospodarczej, z dnia na dzień się wydłuża. Wczoraj dołączył do nich ISM dla sektora usług w USA, który wzrósł bardziej, niż prognozowano. Lepsze perspektywy gospodarcze w połączeniu z wciąż niskimi wycenami akcji (nadal można przebierać w spółkach notowanych grubo poniżej wartości księgowej) to w dalszej perspektywie zachęcające warunki do inwestowania.