Czy okaże się, że potrzeby kapitałowe tych instytucji są wciąż zbyt ogromne, by kryzys finansowy można było definitywnie oddzielić grubą kreską i czekać na kolejne sygnały ożywienia gospodarczego? W poniedziałek znany z wcześniejszych trafnych "czarnych" prognoz profesor Nouriel Roubini przekonywał, że entuzjazm na rynkach związany z nadziejami na koniec kłopotów amerykańskich banków jest przedwczesny.
Przewidywanie znanych tylko insiderom wyników testów wrażliwości jest z punktu widzenia przeciętnego inwestora zadaniem karkołomnym (a poza tym czy testy te są wiarygodne?), nie mówiąc już o przewidywaniu reakcji rynku na te doniesienia. Wczorajszy wzrost kursu Bank of America, który przyznał, że wyniki stress-testu są dla niego niekorzystne, jest dobrym tego przykładem.
Abstrahując od kolejnego aktu dramatu pod tytułem "pomysły urzędników na zażegnanie kryzysu bankowego", duże znaczenie mogą mieć publikowane w piątek dane z amerykańskiego rynku pracy (głównie na temat zmiany zatrudnienia w sektorze pozarolniczym). Poznamy wtedy odpowiedź na pytanie, na ile widoczne są pozytywne czynniki w realnej gospodarce (przy czym trudno na razie mówić o tendencjach wzrostowych, a raczej o słabnięciu negatywnych trendów). O tym, że sytuacja poprawia się, przynajmniej na rynku nieruchomości, zapewniał we wtorek szef Fedu, Ben Bernanke.
Na razie warszawska giełda kolejny raz obronną ręką wychodzi z tarapatów, tzn. groźby nabrania impetu przez korektę spadkową. Pokusa realizacji zysków, która pojawiła się we wtorek, powodując spadek WIG-u o 0,8 proc., wczoraj praktycznie nie przyniosła szkód posiadaczom akcji. W dół poszły jedynie notowania dużych spółek, zaś WIG i indeksy małych i średnich firm zyskały.
Pokazuje to, jak mało wiarygodną strategią inwestycyjną jest oczekiwanie na korektę spadkową. Korekta ta, choć prawdopodobna po tak silnej fali wzrostowej, jest nieprzewidywalna ani jeśli chodzi o moment wystąpienia, ani czas trwania, ani zasięg. W szczególności bardzo ryzykowne wydaje się czekanie na poważną wyprzedaż jako na sygnał do kupna akcji. Niebezpieczeństwo to istnieje z dwóch powodów.Nawet jeśli szybko dojdzie do oczekiwanej przeceny, to nie będzie gwarancji, że korekta zatrzyma się zaraz po kupnie akcji. Z drugiej strony, równie dobrze korekta może być tak samo przelotna, jak np. w połowie kwietnia ("korekta w biegu").