Wczorajsza sesja przyniosła kolejny z serii pojawiających się od pięciu tygodni sygnałów, które skłaniają do zastanowienia się, czy bessa na dobre odeszła w przeszłość. W ostatnich dwóch dniach argumentów do dyskusji o końcu bessy dostarczył zwolennikom analizy technicznej WIG20, który z impetem przebił dwa kluczowe poziomy. Pierwszy z nich wyznaczyła linia trendu spadkowego wybiegająca ze szczytu z grudnia 2007 r., obejmująca niemal cały okres bessy.
[srodtytul]Przebite poziomy oporu[/srodtytul]
Drugim poziomem był styczniowy szczyt (1920,4 pkt). Po jego pokonaniu WIG20 znalazł się najwyżej od połowy października 2008 r. Wydarzenia te są w przypadku indeksu dużych spółek potwierdzeniem identycznych sygnałów, które już znacznie wcześniej stały się faktem w przypadku obejmującego większość firm WIG-u. Indeks ten już w końcu kwietnia pokonał styczniowy szczyt, a kilka dni później sforsował linię trendu spadkowego. W maju obronił się przed groźbą poważnej korekty, a w ostatnich dwóch dniach potwierdził wcześniejsze sygnały i sięgnął poziomu najwyższego od jesieni.
Motorem zwyżki notowań są sygnały wygasania negatywnych tendencji w gospodarce. Opublikowany w poniedziałek najnowszy odczyt PMI dla polskiego przemysłu był najwyższy od października ubiegłego roku. Wskaźnik ten, mocno skorelowany z kursami akcji, wrócił więc do poziomów z okresu, gdy inwestorów zaszokował rozmiar kryzysu finansowego w USA i kiedy zdali sobie sprawę z jego wpływu na światową gospodarkę.
Do poziomów z tego samego okresu wróciły też kursy akcji na warszawskiej giełdzie. To sygnał, że inwestorzy znów zdecydowanie zmieniają ocenę perspektyw gospodarczych. Utrwala się przeświadczenie, zgodnie z którym zarówno amerykański system bankowy, jak i cała gospodarka najgorsze mają za sobą. Skala odbicia cen akcji jest adekwatna do skali jesiennej paniki. Zwyżka WIG20 na ostatnich 70 sesjach (w przybliżeniu tyle czasu minęło od połowy lutego, gdy indeks sięgnął dna bessy) przekroczyła już 43 proc. To lustrzane odbicie sytuacji z końca listopada ubiegłego roku, gdy w kulminacyjnym punkcie jesiennej paniki 70-sesyjna zmiana WIG20 przekroczyła minus 40 proc.