Zdaniem części analityków polski rynek akcji może być blisko swoich maksimów, bo nad rynkiem ciąży ryzyko, że z gospodarki napłyną gorsze wieści.
"Jest dysonans pomiędzy prognozami analityków, którzy mówią, że w 2010 roku nastąpi ożywienie w polskiej gospodarce, a informacjami ze spółek, że mają mało zamówień na 2010 rok. Takie sygnały mam od firm budowlanych, deweloperskich, przemysłowych" - powiedział analityk Aegon PTE Samer Masri.
"Skutki kryzysu do Polski przyjdą z opóźnieniem. Większość spółek przemysłowych odczuje jego negatywne skutki dopiero w 2010 roku. Mamy środki unijne, jeszcze w miarę dobrą sytuację budżetową, ale ryzyko rośnie. Widać, że rząd chce jak najwięcej zebrać z dywidend, co by wskazywało, że sytuacja budżetowa jest napięta" - dodał.
Jednak we wtorek warszawska giełda zyskiwała, odreagowując ponad 2-procentowy spadek z poniedziałku na fali lepszych nastrojów za granicą. O 16.15 indeks WIG20 rósł o 1,7 procent, a paneuropejski FTSEurofirst 300 zyskiwał 0,8 procent.
W dół szły akcje PKO BP, które zapowiedziało emisję akcji o wartości do 5 miliardów złotych i wypłatę dywidendy na kwotę 2,88 miliarda złotych. Kapitał spółki będzie rozwodniony, a jednoczesna emisja i wypłata dywidendy budzi zastrzeżenia na rynku. Przed wtorkową sesją kilka biur maklerskich obniżyło oceny największego polskiego banku.