Wczoraj w komentarzu pisałem, że spadek notowań trwający od piątkowego popołudnia nie jest powodem do załamywania rąk, dopóki nie doprowadzi do przełamania poziomów wsparcia. Ostrożność przy rewidowaniu poglądu na trwałość trendu wzrostowego szybko się opłaciła posiadaczom akcji. Wczoraj na warszawskiej giełdzie po krótkiej przerwie znów zrobiło się zielono. WIG zyskał 1,6 proc., odrabiając niemal całe poniedziałkowe straty.
W powrocie lepszych nastrojów nie przeszkodziły kolejne kontrowersje dotyczące planów PKO BP. Głos w sprawie zapowiedzi pogmatwanej operacji drenażu gotówki z banku do budżetu państwa i jednoczesnej emisji akcji zabrali tym razem analitycy (ING, Nomury, Wood & Company), obniżając wyceny lub rekomendacje.
Aż prosi się, żeby przypomnieć, że jeszcze na jesieni kryzys finansowy w USA prowokował na rynku niezbyt przemyślane opinie o tym, że najlepszy w dobie zawieruchy jest państwowy właściciel. Teraz inwestorzy znów mają okazję przypomnieć sobie, co znaczy kontrola urzędników nad przedsiębiorstwem giełdowym. W ciągu dwóch dni kapitalizacja PKO BP stopniała o 2,19 mld zł.
Na szczęście tym razem większość innych spółek nie podzieliła losu tracącego na wartości bankowego giganta. Pesymizm nie przeniósł się nawet choćby na sektor bankowy. Przykładowo: kurs BRE Banku wystrzelił o 9,2 proc., do poziomu najwyższego od połowy stycznia.
Humorów inwestorom nie popsuły też kiepskie dane o produkcji przemysłowej w Niemczech. W kwietniu skurczyła się o 1,9 proc. względem marca (oczekiwano wzrostu) i aż 21,6 proc. względem kwietnia 2008 r. To jeszcze gorszy odczyt niż w marcu, gdy roczny spadek wyniósł 20,4 proc.Dane nie zrobiły wielkiego wrażenia być może z dwóch powodów. Po pierwsze, dotyczyły jeszcze kwietnia, a tymczasem kwietniowe dane o produkcji w naszym kraju znane są od dawna i zostały już przetrawione przez rynek. Po drugie, mocne odbicie wskaźnika PMI dla niemieckiego przemysłu (który jest typowym wskaźnikiem wyprzedzającym) w ostatnich dwóch miesiącach sugeruje, że kwietniowy spadek produkcji u naszego największego partnera handlowego stanowił apogeum kryzysu i teraz można oczekiwać stopniowej poprawy.