Rano humory inwestorom popsuły duże spadki na giełdach chińskich, które pociągnęły za sobą notowania kontraktów na indeksy amerykańskie. Spadek jednak nie był znaczny ani niepotwierdzony dużymi obrotami.
W końcówce sesji z kolei pojawili się kupujący, którzy zdołali wyciągnąć WIG20 na plusy. Najbardziej indeks dużych spółek pociągnęły w górę akcje PKO BP i Pekao, które podrożały odpowiednio o 1,6 i 1,5 proc.Znacznie podrożały też walory TVN (+8,2 proc.), chociaż mają mniejszy wpływ na WIG20 niż banki. Patrząc w dłuższej perspektywie, łatwo zauważyć, że ostatnie trzy tygodnie przyniosły uspokojenie głównych indeksów giełdowych. Po bardzo dużych zwyżkach z lipca taki odpoczynek można uznać za przejaw znacznej siły rynku. Otwarte pozostaje jednak pytanie o to, czy obecny trend boczny jest tylko płaską korektą czy też wstępem do większego ruchu w dół.
Na podstawie czynników sezonowych można uznać, że taki ruch spadkowy na początku jesieni jest jak najbardziej możliwy. Z drugiej strony ostatnia konsolidacja przyniosła jak najbardziej pożądane "schłodzenie" wskaźników technicznych, które może zaowocować wkrótce wyczerpaniem podaży i atakiem rynku na szczyt.
Jednocześnie w segmencie średnich i mniejszych spółek trwa hossa. Kursy wielu z nich notują nowe lokalne maksima. Marszu w górę nie są w stanie zmącić doniesienia o przecenie na giełdzie w Szanghaju czy słabszej produkcji przemysłowej. To świadczy o rynku bardzo dobrze, gdyż tzw. szerokość rynku w trakcie wzrostu jest duża. Do tego pozytywnego obrazu należy dodać pozytywne opinie o perspektywach naszego rynku, jakie ostatnio wydały JP Morgan i Morgan Stanley. Wzrost eksportu do Niemiec da naszemu regionowi szansź na ożywienie w przemyśle. Polska jawi się szczególnie atrakcyjnie, biorąc pod uwagę styl, w jakim przeszła najgorszy okres załamania gospodarki światowej.
Jeśli dane makroekonomiczne będą wskazywały na dalszą poprawę sytuacji, to można oczekiwać dobrego czwartego kwartału w gospodarce.Warto odnotować jednak pewną ciekawą analogię czasu i zakresu obecnej bessy i wielkiej depresji z lat 30. Krach z 1929 roku zabrał około połowy wartości S&P500. Po ustanowieniu dołka amerykańska giełda wspięła się w ciągu pięciu miesięcy o 50 proc., po czym nastąpiły dwuletnie spadki, które zniosły 80 proc. wartości indeksu.