Trudno na podstawie danych z gospodarki Stanów Zjednoczonych wnioskować o zdecydowanym wyjściu tego kraju z kryzysu. Zrewidowany PKB za trzeci kwartał okazał się niższy niż wcześniej ogłoszono, o 0,6 proc. w ujęciu miesięcznym spadły zamówienia na dobra trwałego użytku a listopadowy indeks Uniwersytetu Michigan okazał się gorszy o ponad 3 pkt, niż miesiąc wcześniej. Jest też kilka pozytywnych danych: poprawa wskaźnika Conference Board, a także indeksu S&P/Case-Shiller. Mniejsza jest też ilość wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, lecz w tym przypadku rodzi się wątpliwość, czy nie jest to efekt utraty prawa do zasiłku przez coraz większą ilość Amerykanów?
Wczoraj amerykańska waluta ponownie traciła na wartości. Kurs EURUSD przekroczył poziom 1,5. W Tokio za dolara płacono tylko 86,51 jenów, najmniej od 14 lat.
Zyskało na tym złoto, które ustanowiło kolejne historyczne rekordy, bliskie poziomu 1200 dolarów za uncję. Dowodzi to trwającej od miesięcy ucieczki od dolara w bezpieczne aktywa. Rosną więc inwestycje w złoto – indywidualne i zbiorowe. Największy fundusz typu ETF (notowany na giełdach), SPDR Gold Shares odnotował w tym tygodniu wzrost zapasów o 10,5 tony czystego złota, w wyniku czego stał się posiadaczem 1127,86 ton tego kruszcu. Złoto kupuje też Rosja, w październiku powiększyła zapasy o 15,6 ton. Międzynarodowy Fundusz Walutowy z planowanych do upłynnienia 403 ton sprzedał Indiom 200 ton, Sri Lance 10 ton oraz Mauritiusowi 2 tony.
Dziś Amerykanie obchodzą w nie najlepszych nastrojach Święto Dziękczynienia (ang. Thanksgiving Day). Ucierpiały na tym miliony indyków. Wzrosły więc na chwilę obroty amerykańskich marketów, podobnie jak u nas, przed świętami, kiedy zabroniony jest handel wielkopowierzchniowy.
Nie pomoże to jednak dolarowi, ani nie osłabi popytu inwestycyjnego na złoto, które jest notowane coraz wyżej, także w euro.