WIG, co prawda powoli, ale jednak idzie w górę (wczoraj zyskał 0,6 proc.), zbliżając się do listopadowego maksimum (40 786 pkt na zamknięciu).
Pomijając dość niepewne efekty sezonowe, warto pochylić się jeszcze nad opublikowanym we wtorek wskaźnikiem PMI dla Polski. Parametr ten, który osobiście uznaję za jeden z najbardziej przydatnych dla inwestorów wskaźników makroekonomicznych (ze względu na mocną korelację z kursami akcji, szybkość publikacji i trwałe tendencje), podskoczył w listopadzie aż do 52,4 pkt. Fakt ten prowadzi do kilku wniosków.Po pierwsze, dotychczasowa tegoroczna hossa zyskała kolejny raz uzasadnienie fundamentalne.
Nowe tegoroczne maksimum PMI koresponduje idealnie z nowym tegorocznym maksimum 12-miesięcznej zmiany WIG-u (na koniec listopada roczna zwyżka WIG-u wyniosła 45,9 proc.). Biorąc pod uwagę, że w tym roku współczynnik korelacji PMI i rocznej dynamiki WIG-u sięga 95 proc., trudno dyskutować z tezą mówiącą, że hossa ma oparcie w fundamentach.Drugi wniosek płynący z analizy PMI jest już nieco mniej optymistyczny. Wskaźnik ten szybkimi krokami zbliża się bowiem do historycznych szczytów cyklu koniunkturalnego. Obecna jego wartość jest już idealnie równa maksimum z lutego 2000 r. Porównanie to wygląda o tyle groźnie, że miesiąc później na rynku akcji pękła "bańka internetowa" i rozpoczęła się wielomiesięczna bessa, której towarzyszyło załamanie PMI i recesja w gospodarce.
Widać więc, że w momencie, kiedy popularne media ekscytują się wyjściem gospodarki z opresji, nastawieni kontrariańsko (tzn. działający wbrew opinii większości) inwestorzy otrzymali pierwszy wyraźny sygnał do przemyślenia swej strategii i ewentualnego ograniczenia udziału akcji w portfelach w celu ochrony tegorocznych pokaźnych zysków.
Z kreśleniem czarnej wizji rozwoju wydarzeń warto jednak jeszcze się wstrzymać, choćby dlatego, że pozostałe dwa szczyty cyklu koniunkturalnego w ostatnich 10 latach miały miejsce, gdy PMI sięgnął odpowiednio 54,3 pkt (w maju 2004 r.) oraz 55,3 pkt (w listopadzie 2006 r.). W porównaniu z obecnym poziomem (52,4 pkt), jest więc jeszcze pewien margines bezpieczeństwa.