Dzisiejsza sesja, zresztą nie tylko w Warszawie, zapowiadała się obiecująco. Dobrze rokowało jej korzystne zakończenie wczorajszych notowań za Atlantykiem – tamtejsze indeksy po umiarkowanej zwyżce przebiły tegoroczne maksima i znalazły się najwyżej od czternastu miesięcy. Do zdyskontowania była też zapowiedź spłaty wielomiliardowej pożyczki z programu TARP przez kolejną wielką instytucję finansową z USA – Wells Fargo.
Rachuby optymistów jednak się nie sprawdziły. Główne indeksy największych giełd w Europie wprawdzie z początku lekko rosły, lecz już po chwili znalazły się na minusie. Z czasem spadki się pogłębiły. Od rana wyjątkowo słabo radziły sobie banki, m.in. ze względu na złe prognozy dla tego sektora w różnych krajach opublikowane przez agencję Moody’s, analityków i bank centralny Austrii. Jeszcze przed południem do pogorszenia koniunktury przyczynił się niekorzystny odczyt indeksu ZEW, wskazujący na słabość ożywienia w niemieckiej gospodarce.
Na GPW tymczasem już od samego początku rządzili sprzedający. WIG i WIG20 rozpoczęły notowania od zniżek o 0,3-0,4 proc., które tylko na moment wzrosły do 0,8-1,1 proc., a przez resztę czasu utrzymywały się w przedziale 0,5-0,7 proc. Wydawało się, że tak mniej więcej zakończą się notowania.
Wszystko zmieniła jednak dogrywka i fixing, po których wszystkie straty zostały zniwelowane. W ostateczności WIG20 spadł dziś jedynie 0,02 proc. i wyniósł 2351 pkt, a WIG nawet wzrósł o 0,1 proc. i wyniósł 39 808 pkt.
Udany fixing można wytłumaczyć zachowaniem rynku akcji za Atlantykiem, gdzie indeksy krótko po 16.00 w kilka minut zmniejszyły straty z 0,5 proc. niemal do zera.