Udany okazał się już sam start notowań, w wyniku którego WIG20 i WIG zyskiwały po około 0,5 proc. Potem dorobek udało się jeszcze powiększyć i indeksy rosły już po ponad 1 proc. (WIG20 nawet o 1,4 proc.). Ostatnie godziny sesji były jednak słabsze, m.in. w wyniku niezbyt korzystnego otwarcia sesji za Atlantykiem, i w efekcie wskaźniki wróciły do poziomów z początku sesji. Indeks dużych spółek zyskał ostatecznie 0,72 proc., a wskaźnik szerokiego rynku 0,68 proc. Słabiej spisywały się dziś małe spółki - indeks sWIG80 wzrósł jedynie o 0,36 proc.
Inwestorzy nie powinni jednak narzekać, ponieważ w przypadku obu najważniejszych wskaźników dzisiejszych skok notowań oznacza wybicie górą z kilkutygodniowej konsolidacji i sforsowanie bariery stojącej dotąd na przeszkodzie do dalszych zwyżek - czyli szczytów z grudnia. Wskaźniki znalazły się najwyżej od pierwszych dni września 2008 r., okresu tuż sprzed upadku Lehman Brothers, i są na najlepszej drodze do kontynuowania hossy.
WIG20, który po dzisiejszej sesji wyniósł 2462 pkt, mógłby wzrosnąć teraz nawet o 250 pkt, gdyż mniej więcej taki był w jego wypadku zakres konsolidacji. Sprzyjać mu w tym może koniunktura na zagranicznych parkietach, które - pominąwszy dzisiejsze niewielkie spadki w USA - wciąż jest bardzo dobra. Tamtejsze indeksy biją wielomiesięczne rekordy już od kilku sesji.
Trzeba tez jednak pamiętać, że od jesieni zarówno WIG20, jak i WIG, już dwukrotnie pokonywały poprzednie szczyty, ale tylko po to, aby za chwilę cofnąć się o kilka procent i rozpoczynać zmagania na nowo. Taki scenariusz też więc trzeba brać pod uwagę.
Największy wkład we wzrost obu głównych warszawskich wskaźników miał dziś PKN Orlen, którego notowania ostatnio zachowują się znacznie lepiej niż cały rynek (dziś plus 3,7 proc.), oraz TPSA i banki. Słabo wypadł natomiast KGHM - kurs miedziowego kombinatu spadł o prawie 2 proc., m.in. w wyniku przeceny miedzi na światowych rynkach.