Mocną stroną publikacji jest wyraźny wzrost obrotów handlowych – warunek konieczny dla trwałości ożywienia gospodarczego. Ogólnie jednak struktura wzrostu jest niekorzystna. Odnotowano bowiem bardzo duży spadek w inwestycjach (-12,4% R/R) przy jednoczesnym wzroście zapasów – pierwszym od trzeciego kwartału 2008 roku, kiedy jednak tempo wzrostu przekraczało jeszcze 5%. To w dużej mierze z pewnością efekt niekorzystnych warunków pogodowych, co potwierdza się w silnie negatywnej ujemnej dynamice w budownictwie (-5,8% R/R). W normalnych okolicznościach można by oczekiwać odreagowania tego efektu w drugim kwartale, jednak żałoba i powódź mogą sprawić, iż nie dojdzie do tego w pełni.
W chwili obecnej rynek musi ocenić nie tylko perspektywę PKB dla Polski, na którą nie bez wpływu pozostanie spadek wzrostu w Europie Zachodniej, ale także wpływ nadzwyczajnych wydarzeń w drugim kwartale. Żałoba narodowa w kwietniu już odcisnęła się na dynamice sprzedaży detalicznej, która była najniższa od pięciu lat. Dane za maj z pewnością ucierpią ze względu na powódź. Gdyby wystąpił tylko jeden z tych czynników, ponownie mogłoby ucierpieć nie tempo wzrostu, a jedynie struktura (kolejny wzrost zapasów). Kumulacja niekorzystnych czynników ograniczy zapewne aktywność gospodarczą i przez to obniży tempo wzrostu w całym 2010 roku. Oczekujemy, iż będzie to 3,1-3,3%.
Dane są umiarkowanie negatywne dla złotego, gdyż stanowią jeszcze jeden argument za pozostawieniem niskich stóp procentowych w Polsce do końca roku. Polska waluta praktycznie nie zareagowała jednak na tę publikację. Na rynku złotego nerwowo było w pierwszej godzinie handlu, kiedy inwestorzy mogli obawiać się reperkusji piątkowej obniżki ratingu Hiszpanii. Brak inwestorów z Londynu, a w dalszej części dnia również z USA zniechęca jednak do większych ruchów, stąd poniedziałkowy handel na złotym powinien być względnie spokojnym. O godzinie 10.20 notowania EURPLN wynoszą 4,0750, zaś USDPLN 3,31.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista