Trochę emocji było jedynie przed południem, kiedy indeksy zaczęły niebezpiecznie szybko się osuwać, a później równie szybko odrobiły straty, ale po pierwsze owa zniżka była niewielka, a po drugie po południu notowania indeksu dużych spółek uporczywie przez kilka godzin stały w miejscu, balansując dokładnie na poziomie wtorkowego zamknięcia. Emocje pojawiły się znów dopiero w ostatnich chwilach sesji, kiedy inwestorzy bardziej ochoczo zaczęli kupować akcje. W reakcji na udany początek notowań w USA, WIG20 ostatecznie podskoczył o 0,61 proc.
Z punktu widzenia analizy technicznej środowa zwyżka - jakkolwiek niewielka na tle podwyższonej w ostatnim czasie zmienności - oddaliła groźbę realizacji czarnego scenariusza zakładającego błyskawiczne zniwelowanie zwyżki z poprzedniego tygodnia.
Należy jednak zastrzec, że rozważania dotyczące krótkiego (kilkunastodniowego) horyzontu inwestycyjnego nie mają ciągle większego znaczenia dla sytuacji w perspektywie kilkunastu tygodni (poza tym ogromna zmienność czyni w ostatnich tygodniach karkołomnymi próby uchwycenia zmian nastrojów). W takim ujęciu na warszawskim parkiecie ciągle mamy trend spadkowy, który od połowy kwietnia systematycznie sprowadza notowania na coraz niższe poziomy.
W tej sytuacji scenariuszem bazowym dla GPW pozostaje jednak ruch w kierunku ostatniego dołka (2270 pkt na zamknięciu z 25 maja). Nie dziwiłoby nawet przebicie tego poziomu, gdyż byłoby to wydarzenie niejako naturalne w kontekście trendu spadkowego. Dalszą konsekwencją takiego scenariusza rozwoju wydarzeń byłaby zniżka indeksu dużych spółek do lutowego dołka (2173 pkt na zamknięciu). Tam teoretycznie rozegrałaby się ostateczna batalia decydująca o tym, czy niemal dwumiesięczny trend spadkowy zagroziłby nadrzędnemu, kilkunastomiesięcznemu trendowi wzrostowemu.
Jest też jeszcze inny scenariusz (na razie należy go traktować w kategoriach mniejszego prawdopodobieństwa), zakładający, że mimo wszystko kupujący zdołają się zmobilizować, by popchnąć WIG20 powyżej lokalnego szczytu z 12 maja (2469 pkt). Gdyby to się udało, należałoby zrewidować tezę o obowiązywaniu krótkoterminowego trendu spadkowego.Dziś może być nerwowo na rynkach z powodu publikacji kluczowych informacji z amerykańskiego rynku pracy.