Powrót powyżej bariery 2400 pkt, jakkolwiek poprawił sytuację na dziennych wskaźnikach, nie wpłynął na zmianę ogólnej sytuacji technicznej. Taka zmiana będzie mieć miejsce dopiero z chwilą wybicia powyżej lokalnego szczytu z 31 maja br. (2433,81 pkt na wykresie dziennym).
Wówczas nie tylko zostanie zanegowana, rysowana od dwóch miesięcy struktura coraz niższych szczytów, ale przede wszystkim zostanie potwierdzona kilkutygodniowa formacja odwróconej głowy z ramionami, jaka powstanie z chwilą wybicia indeksu powyżej znajdującej się na poziomie 2410 pkt linii szyi, łączącej lokalne szczyty z 12 i 31 maja br. Realizacja tej formacji będzie zapowiadała powrót w okolice 2600 pkt.
Alternatywą dla powyższego scenariusza jest kilkutygodniowa konsolidacja indeksu WIG20 w przedziale 2300 - 2500 pkt, w oczekiwaniu na nową falę zwyżek. Taka fala powinna mieć miejsce jeszcze w tym roku. Wymagać to będzie całkowitego wygaszenia obaw o przyszłość najsłabszych ogniw strefy euro. Wówczas motorem zwyżki mogłyby się stać nadzieje na zbawienny wpływ tracącego od końca listopada 2009 roku euro na ich gospodarki.
W najbardziej pesymistycznym scenariuszu spadkowa korekta będzie kontynuowana w wakacje, a celem dla WIG20 będzie lutowy dołek (2173,25 pkt) lub psychologiczny poziom 2000 pkt. Jednak nawet wówczas jeszcze jedna fala zwyżek w tym roku pozostaje bazowym scenariuszem.
Jakkolwiek układ sił na wykresie indeksu dużych spółek nie zmienił się po poniedziałkowej sesji, to nastroje inwestorów mają szanse znacznie się poprawić. I to aż z dwóch powodów. Po pierwsze, w piątek amerykański rynek akcji zupełnie zignorował fatalne dane o majowych wynikach sprzedaży detalicznej w Stanach Zjednoczonych (-1,2 proc. m/m wobec prognozowanych 0,2 proc. m/m), skupiając się na mniej istotnej publikacji indeksu Uniwersytetu Michigan (75,5 wobec prognozowanych 74,5).