[srodtytul]Niższa aktywność, więcej bezrobotnych[/srodtytul]
[link=http://www.xtb.pl/strona.php?komentarz=15109]Po bardzo słabych danych z rynku budownictwa mieszkaniowego[/link] wczoraj rozczarowały dane o nowych bezrobotnych oraz o aktywności w rejonie Filadelfii. Każda z tych figur pojedynczo nie byłaby powodem do większego niepokoju, jednak razem zaczynają tworzyć niepokojący obraz. Liczba nowych bezrobotnych wzrosła do 472 tys., a dodatkowo dane za poprzedni tydzień zostały zrewidowane o 4 tys. w górę do 460 tys. Tymczasem oczekiwano spadku do 452 tys. Problemem jest to, że w danych tygodniowych od początku roku nie widać poprawy. Szacuje się, iż liczba nowych zarejestrowań powinna obniżyć się do mniej niż 400 tys. aby można było mówić o trwałej poprawie. Tymczasem po każdym spadku w okolice 440 tys. następuje znów odbicie w górę. Kolejne słabe dane tygodniowe sugerują, iż bardzo słabe miesięczne dane za maj (przybyło zaledwie 41 tys. miejsc pracy w sektorze prywatnym) mogły nie być jedynie jednorazowym odchyleniem.
Wskaźnik aktywności w rejonie Filadelfii obniżył się z 21,4 do 8 pkt. – wartości najniższej od sierpnia 2009 roku. Rynek oczekiwał jedynie niewielkiego cofnięcia się wskaźnika (21,1 pkt.). Jest to wskaźnik regionalny, tak więc nie musi pokazywać tendencji dla całej amerykańskiej gospodarki. Znamienny jest jednak fakt, iż analogiczny wskaźnik dla Nowego Jorku obniżył się znacząco już w maju, a w czerwcu pozostał na zbliżonym do majowego poziomie. Bardzo duży spadek aktywności w kolejnym regionie sugeruje, iż ożywienie w amerykańskiej gospodarce może (przynajmniej chwilowo) słabnąć. Niższe tempo ożywienia w USA (zwłaszcza w obliczu europejskich kłopotów, które niemal na pewno zaowocują niższym tempem wzrostu w Europie) byłoby złą wiadomością dla rynków akcji. Reakcja pary EURUSD jest mniej oczywista – z jednej strony podwyżki stóp w USA odsuwają się jeszcze bardziej w czasie (co teoretycznie powinno osłabiać dolara), z drugiej jednak powrót spadków na rynki akcji mógłby być niekorzystny dla notowań europejskich walut względem dolara.
[srodtytul]Rynki akcji – natarcie byków w ostatniej godzinie[/srodtytul]
Inwestorzy na rynkach akcji nerwowo zareagowali na publikację danych z USA. Pogorszenie nastrojów nie miało jednak trwałego charakteru, a kupujący zwracali uwagę na udaną aukcję hiszpańskich obligacji ([link=http://www.xtb.pl/strona.php?pulsrynku=15114]pisaliśmy o tym w pulsie rynku[/link]). Po raz kolejny zwracamy uwagę na ostatnią godzinę handlu na Wall Street, która często jest dobrym barometrem nastrojów. Przyniosła ona zdecydowane wzrosty, dzięki czemu główne amerykańskie indeksy skończyły sesję kasową na plusie. Trwałość tego sentymentu może jednak budzić wątpliwości. Premie od długu wielu europejskich rządów ciągle rosną, a dane z USA są coraz słabsze. Dla najważniejszych amerykańskich indeksów ciągle najważniejszymi oporami są styczniowe szczyty – poziomy 1048 pkt. dla kontraktów na S&P500 i 10680 dla DJIA30. Jeśli rynki zawrócą w okolicach tych poziomów, sytuacja techniczna będzie prezentować się bardzo nieciekawie.