O pogorszeniu nastrojów inwestorów po obu stronach Atlantyku przesądziły bardzo złe dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. We wtorek opublikowano tam raport o spadku sprzedaży używanych domów, ale wczorajszy z rynku nowych domów okazał się o wiele gorszy.

Sprzedaż spadła o 33 proc. do rocznego poziomu 300 tys. domów, najniższego od 1963 r., kiedy w USA zaczęto publikowanie porównywalnych danych. Na nowojorskiej giełdzie przewodziły spadkom m.in. Caterpillar, producent maszyn budowlanych i gigant branży chemicznej DuPont. Akcje obu tych spółek traciły ponad 1,8 proc. Ponad 3-proc. przecenie uległy papiery Freeport-McMoRan Copper & Gold, po na rynkach surowcowych najbardziej spadły ceny właśnie miedzi, a także złota na skutek umocnienia się dolara.

Również w Europie inwestorów zaniepokoiły dane z USA, bo wskazują one na to, że bez pomocy rządu amerykański rynek nieruchomości nie jest w stanie rozwijać się, co może rzutować na całą tamtejszą gospodarkę. A właśnie ona, razem z azjatycką, miała być motorem wzrostu na starym kontynencie nękanym kryzysem zadłużeniowym i wymuszonymi przez ten kryzys drastycznymi redukcjami wydatków budżetowych, które przynajmniej w krótkiej perspektywie muszą ograniczyć tempo wzrostu, bo konsumenci będą mieli mniej pieniędzy.

Spadek konsumpcji niekorzystnie odbije się na zyskach spółek, a taka perspektywa skłania inwestorów do wyzbywania się akcji. Pogarszanie się koniunktury w strefie euro potwierdziły indeksy PMI dla usług i produkcji przemysłowej. W czerwcu spadły one w porównaniu z majem, co oznacza wolniejszy wzrost.