W momencie zamykania sesji na GPW przykładowo niemiecki DAX rósł o prawie 2 proc., a francuski CAC 40 zyskiwał 2,7 proc., bardzo optymistycznie rozpoczęły się też notowania w USA.
Pretekstem do zakupów okazały się nadzieje na szybki ratunek ze strony UE i MFW dla borykającej się z kryzysem finansowym Irlandii. Do tego doszedł spektakularny powrót na Wall Street akcji niedoszłego bankruta – General Motors. Akcje koncernu samochodowego, które ponownie znalazły się w obrocie po przeprowadzeniu?wartej 20 mld USD emisji, zdrożały o 9 proc. Jakby tego było mało, optymistom pomógł nieoczekiwany wystrzał indeksu Fed z Filadelfii (do 22,5 pkt) obrazującego kondycję firm w tym regionie USA.
To wszystko okazało się jednak najwyraźniej zbyt mało przekonujące dla inwestorów na warszawskim parkiecie, gdzie zwyżka nawet nie zbliżyła się do tego, co obserwowaliśmy na rynkach zachodnich. Na większy wzrost WIG20 nie pozwalały taniejące akcje tak różnych spółek, jak CEZ, TP, Polimex, Asseco, PKO BP, Cyfrowy Polsat czy PZU. Co prawda wyraźnie w górę poszedł kurs mocno wrażliwego na sytuację na światowych rynkach KGHM (+3,65 proc.), ale tym razem osamotniony miedziowy koncern nie zdołał wiele zdziałać.
Wczorajsza względnie kiepska postawa polskich akcji skłaniać może do wniosku, że mamy nadal do czynienia z korektą spadkową niedawnej fali spadkowej. Słabość odbicia może wydawać się argumentem za pogłębieniem dołków. Sęk w tym, że za takim scenariuszem nie przemawia sytuacja na rynkach zachodnich. Niemiecki DAX, z którym nasz WIG20 jest na dłuższą metę mocno skorelowany, z nawiązką odrobił straty z czasu korekty i ustanowił nowy rekord hossy. W tej sytuacji trudno?upierać się przy prognozowaniu dalszych strat dla posiadaczy akcji, choć z drugiej strony można zakładać, że niebawem przez rynki znów przejdzie fala realizacji zysków, bo ostatnia korekta była zbyt łagodna, by wystarczająco schłodzić przegrzane wskaźniki techniczne.
Na dłuższą metę tego typu krótkoterminowe dylematy nie mają jednak większego znaczenia. Cały czas mamy hossę i o powrót do szczytów jest znacznie łatwiej niż o długotrwałe spadki. W takiej sytuacji zawsze łatwo jest o pretekst do szybkiego odzyskiwania kondycji przez giełdy.Teza o długoterminowym trendzie wzrostowym pozostanie aktualna do momentu przebicia kluczowych poziomów wsparcia, a na razie taka perspektywa wydaje się odległa. WIG20 znajduje się nie tylko daleko od dołka z sierpnia (ok. 2400 pkt), ale nawet powyżej mniej istotnego wsparcia na wysokości ok. 2600 pkt.