Zarówno WIG20, jak i mWIG40 i sWIG80 zakończyły dzień w kolorze nadziei. Silnie zachowywała się również krajowa waluta – złoty wyraźnie zyskiwał w stosunku do euro.
Uwaga inwestorów skoncentrowała się wczoraj głównie na wieściach z Chin. Dynamika importu w Państwie Środka wyniosła w grudniu 11,8 proc. w ujęciu rok do roku i była najniższa od ponad dwóch lat. Słabszy od oczekiwań okazał się także wzrost eksportu, który wyniósł 13,4 proc. Choć kiepskie dane mogą budzić obawy o twardsze lądowanie drugiej największej gospodarki świata, paradoksalnie zostały ciepło przyjęte przez inwestorów jako jaskółka nadziei na odważniejsze pakiety stymulacyjne dla gospodarki. Wobec rosnących kosztów pracy i słabnącego popytu na świecie, wspomaganie konsumpcji wewnętrznej wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Tym bardziej że dzięki niższym cenom surowców i słabnącej presji inflacyjnej na nowe stymulacje faktycznie pojawia się miejsce.
Od wczoraj za otwarty można oficjalnie uznać sezon wyników kwartalnych w USA, który tradycyjnie rozpoczęła Alcoa. Wprawdzie wyniki były względnie zbieżne z oczekiwaniami, jednak nie liczyłbym na kolejny kwartał wysypu pozytywnych zaskoczeń. Marże w spółkach za oceanem są już rekordowo wysokie na tle historycznym i nie przyjąłbym zakładu, że ich wzrost po raz kolejny zwiększy zyski w dwucyfrowym tempie.
Raporty kwartalne pozwoliły przynajmniej na chwilę odciągnąć uwagę inwestorów od problemów w strefie euro. A te bynajmniej nie znikły. Poniedziałkowe dane o listopadowej produkcji przemysłowej w Niemczech znacząco podniosły ryzyko recesji w 2012 roku. Trend w najsilniejszym sektorze najsilniejszej europejskiej gospodarki odwrócił się i produkcja przemysłowa skurczyła się o 0,6 proc. w ujęciu miesiąc do miesiąca. Wielkim optymizmem nie napawa też poniedziałkowe spotkanie przywódców Francji i Niemiec. Z jednej strony, potwierdzili oni wcześniejsze zapewnienia dotyczące szybszego uruchomienia ESM i restrukturyzacji greckiego długu. Z drugiej zaś w wypowiedziach Angeli Merkel pobrzmiewała niechęć do dalszego finansowania Grecji, jeżeli ta nie osiągnie porozumienia z prywatnymi wierzycielami. Rozpad strefy euro nie jest już zupełnie nie do pomyślenia. Utrzymanie euroregionu w całości stało się „ambitne, ale osiągalne". 20. marca zapadają greckie obligacje o wartości 14 mld euro. Niewykluczone, że właśnie wówczas oficjalnie Hellada pożegna strefę euro.