Oczekiwania, że już dziś zeznając przed Kongresem Ben Bernanke potwierdzi taki osąd, okażą się najprawdopodobniej bezzasadne. Obawy o możliwość wystąpienia deflacji wielokrotnie wykorzystywane do uzasadniania ilościowego łagodzenia mogą ponownie zostać przywołane, choć dezinflacja ma charakter globalny i powodowana jest korzystnymi z punktu widzenia siły napędowej gospodarki USA, czyli wydatków konsumentów, spadkami cen surowców.

Przeciętnie, w ostatnim półroczu każdego miesiąca w sektorze pozarolniczym zatrudnienie rosło o ponad 200 tys. etatów. Szerszy obraz gospodarki nie jest już tak pozytywny. Jeżeli oba argumenty znajdą odbicie w słowach Bena Bernankego, wywołają korektę wzrostów rentowności długu, aprecjacji dolara i przecen metali szlachetnych. Nie staną się one jednak punktem zwrotnym dla złota, lecz najwyżej odsuną perspektywę kolejnej fali wyprzedaży kruszcu.

Mimo że ograniczenie tempa luzowania czy nawet wstrzymanie skupu aktywów to jedynie pierwszy krok w kierunku zaostrzania polityki, to brak presji inflacyjnej oraz rosnące rentowności obligacji nie sprzyjają metalom szlachetnym.